Sezon
szparagowy trwa w najlepsze i szczęśliwie ceny za pęczek nie rujnują już
kieszeni, jak to było miesiąc temu… można sobie delikatnie pofolgować, albo
nawet całkiem niedelikatnie pójść na całość. Mam to szczęście, mieszkać niemal
vis a vis szparagowego pola, gdzie można kupować zgrabne zielone i białe łebki
na wagę i samodzielnie wybrać te sztuki które najpiękniej nam się sprawdzą w
kuchni.
Mamy jeszcze sporą chwilkę
na eksperymentowanie ze szparagami, bowiem sezon na nie kończy się dopiero 24
czerwca.
Źródła podają, że szparag
w polskiej kuchni szlacheckiej był jednym z ulubionych warzyw, jednak
niewątpliwie mimo dawnej tradycji zniknął on na dłuższy czas z naszego stołu
powszedniego. Nie mam ani jednego wspomnienia z dzieciństwa ze szparagiem
związanego.
Szparagi zaczęły
funkcjonować w mojej świadomości z dziesięć lat temu dopiero. Wcześniej nie
były w Polsce specjalnie popularne, pewnie wtajemniczeni mieli możliwość
obcowania ze szparagiem, znając odpowiednie źródła i producentów, ja do takich
nie należałam niestety. Gdy fantastycznie wyglądające zielone i białe pęczki
pojawiły się w polskich sklepach w większym natężeniu, trudno było się im
opszeć. Pierwsza próba przyrządzenia ich w czysto intuicyjny sposób zakończyła
się fiaskiem, szczęśliwie szybko nauczyłam się jak postępować ze szparagiem
należy.
Ci
którzy szparagów nie lubią, nie lubią ich dlatego przypuszczalnie, że nigdy nie
jedli właściwie przyrządzonych… Polacy, mający tendencję do długiego gotowania,
duszenia, smażenia podobnie próbują postępować ze szparagiem a on bardzo nie
lubi takiego traktowania – bardzo! Szparag zielony nie wymaga długiej obróbki
wstępnej, należy przed ugotowaniem odłamać jego zdrewniałą końcówkę i delikatnie ją ostrugać.
Szparag
zielony potrzebuje się gotować od trzech do pięciu minut w zależności od
szerokości, woda powinna być osolona ale również dobrze jest dodać nieco cukru
co pozwoli zachować w warzywie jego jaskrawą zieleń. Nie bierzmy się podczas
gotowania szparagów za zmywanie podłogi, czy odrabianie lekcji z dziećmi,
musimy całą swą uwagę skupić na przygotowywanych warzywach, by nie stały się
zbyt włókniste i by wyłowić je w bardzo precyzyjnym momencie tuż po tym gdy
staną się doskonałe.
Białe szparagi potrzebują
nieco więcej uwagi, ostrugać trzeba je dokładniej i gotować dłużej: 10-15
minut.
Maj był szalonym
miesiącem, więc nie miałam czasu na przygotowywanie skomplikowanych,
pracochłonnych potraw. W naszym domu były zatem serwowane póki co w formie
najprostszej, bez udziwnień – zielone z parmezanem lub smażonym boczkiem.
Dzisiaj na naszych talerzach pyszniły się przepiękne szparagowe pierogi, które
przygotowuję już od kilku lat i które zdobyły już uznanie bardzo wielu osób.
Przygotowanie farszu nie jest skomplikowane.
składniki farszu:
oliwa
młoda cebulka 3 sztuki (tej od dymki)
1 ząbek czosnku.
1 opakowanie fety,
100 g twarogu półtłustego,
pół pęczka zielonych szparagów,
dobrze zmielony pieprz czarny
nieco młodego koperku, drobno pokrojonego
oliwa
młoda cebulka 3 sztuki (tej od dymki)
1 ząbek czosnku.
1 opakowanie fety,
100 g twarogu półtłustego,
pół pęczka zielonych szparagów,
dobrze zmielony pieprz czarny
nieco młodego koperku, drobno pokrojonego
Szparagi zielone
obgotowujemy 2 minuty. W tym samym czasie podsmażamy na oliwie młodą cebulkę z
czosnkiem, dodajemy nieco mielonego pieprzu ( tym razem niech będzie naprawdę
drobno zmielony..). Zdejmujemy z ognia, dodajemy paczkę ‘fety’ (tej polskiej,
miękkiej, krowiej) lub kozi twarożek oraz dla zrównoważenia smaku nieco białego krowiego twarogu.
Po odcedzeniu szparagów kroimy je w drobniutkie plasterki i dosypujemy do masy serowej, na sam koniec mieszamy z pokaźną ilością świeżego, drobno siekanego koperku.
W przypadku zastosowania w przepisie koziego twarożku, należy całość mocno osolić, w opcji z fetą dodanie soli dałoby nam gwarancję niezdatności pierogów do spożycia. Nie ryzykujcie.
Po odcedzeniu szparagów kroimy je w drobniutkie plasterki i dosypujemy do masy serowej, na sam koniec mieszamy z pokaźną ilością świeżego, drobno siekanego koperku.
W przypadku zastosowania w przepisie koziego twarożku, należy całość mocno osolić, w opcji z fetą dodanie soli dałoby nam gwarancję niezdatności pierogów do spożycia. Nie ryzykujcie.
ciasto na pierogi wyrabiam w malakserze:
0,5 kg mąki pszennej ,
dwie łyżki mąki ziemniaczanej (która fajnie uelastyczni ciasto),
żółtko
dodaję około 2 szklanek wrzątku,
Zlepione pierogi gotuję przez około pięć minut w osolonym wrzątku.
Takich pierogów jeszcze nie kosztowałam, ale wyglądają kusząco :)
OdpowiedzUsuńszparagi... szlachetne, fakt. i może rzeczywiście coś w tym jest, że gościły na szlacheckich stołach? myślę, że owszem.
OdpowiedzUsuńnisamowite są te pierogi. w życiu nie spotkałam takiego nadzienia.
jestem pożeraczką tego dania w każdej wersji, ale te... muszą smakować niebotycznie!
Nadzienie autorskie ale sprawdzone, mam nadzieję, że będzie Wam smakowało! u nas zeszło 60 wczoraj...Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńAgo, jakże mam nie trzymać za Ciebie kciuków w dalszym blogowaniu? przecież przepisy Twoje są wspaniałe! myślę, że już niedługo zwiększy się Twoja czytelność. na pewno!
OdpowiedzUsuńmiło, że tak oceniasz moją stronę. czuję się bardzo mile połechtana. i doceniona. dziękuję!
tylko jedną mam sugestię - lepiej usunąć weryfikację, bo to często odstrasza przed komentowaniem.
Dzięki ogromne!
Usuń