kucharz rzemieślnik - do gotowania podchodzi racjonalnie, odmierza porcje, odtwarza przepisy z książek kucharskich bez cienia inwencji i z umiarkowanym zaangażowaniem. Z niezwykłym pietyzmem przestrzega zaleceń pediatry, co do żywienia małoletniego potomstwa, komponuje dzienne jadłospisy w oparciu o piramidę zdrowego żywienia. Gotuje bo musi i ponieważ wierzy, że domowa kuchnia zdrowiu służy, nie czerpie z tego jednak szczególnej przyjemności.
kucharz natchniony - jest taka grupa kucharzy amatorów, którzy gotowanie w domowych warunkach uprawiają w sposób niemal profesjonalny - używają noża szefa, do którego nikomu z obejścia zbliżyć się nie wolno, a krojąc nim stosują technikę jullienne, concasse, chiffonade... W trakcie popełniania obiadu organizują pokaz wdzięcznych, wykonywanych pod sufitem naleśnikowych akrobacji, operują nader wyszukanym słownictwem z zakresu gastronomii i - co tu kryć - gotują świetnie. Kucharze natchnieni zazwyczaj potrzebują w kuchni asystenta do spraw natury błahszej tj. zmywania, podawania, obierania i tym podobnych. Wykazują definitywny brak tolerancji wobec osób, które zaburzają mu szyki w jego kulinarnym planie, bo w kuchni Pan jest jeden!!
kucharz romantyk - niczym kronikarz spisuje doświadczenia kulinarne własne i innych, pielęgnuje dawne rodzinne tradycje i receptury, opowiada o jedzeniu, wspomina sytuacje z jedzeniem związane, gotuje bo lubi albo nawet kocha, co często wszem i wobec obwieszcza. Zapełnia spiżarnie przetworami, jak czyniła to Babcia, lubi wychodzić z koszem na targ, bo w koszu warzywa wyglądają znacznie lepiej niż w foliowej torebce, a i on sam lepiej z koszem niż z foliową torebką wygląda. Kucharz romantyk uwielbia wspólne gotowanie, wpuszcza więc zastępy do swej kuchni i w swej dobroci prezentuje nawet gdzie leżą jego najostrzejsze noże i te cudowne kamionkowe formy po Cioci, z których gołąbki wychodzą najlepiej. Kucharz romantyk z miłością i cierpliwością instruuje dzieci, jak najlepiej ubić pianę z białek, przy czym wzrastający poziom bałaganu w kuchni nie ma negatywnego wpływu na jego samopoczucie. Gotując być może naleje sobie i innym wina, będzie zrelaksowany i niewymownie szczęśliwy.
kucharz okazjonalny - gotowanie w jego wydaniu ma formę zrywów, następujących gwałtownie po dłuższym okresie spędzonym w bezpiecznym oddaleniu od kuchni. Zrywowi towarzyszy bezsenna noc i około milion połączeń telefonicznych do tych, którzy gotują na co dzień - jakkolwiek nieprawdopodobna to postawa. Wyniki zrywu bywają zaskakująco dobre, ale częściej, co jest całkiem przewidywalne, zupełnie nieudane. Kucharz okazjonalny jest mistrzem niekonwencjonalnych połączeń smakowych, co prawda zaledwie jedno na sto będzie udane, ale możemy być pewni, ze wszystkie będą dla nas zaskakującą przygodą. Powierzchowność dań wykonywanych przez kucharza okazjonalnego także będzie daleka od tego, do czego przywykło nasze oko, dostrzeżemy rozczulające próby podrasowania końcowej prezencji potrawy. Wzruszeni i lekko onieśmieleni będziemy więc zachwalać efekty. Kucharz okazjonalny z pewnością będzie bacznie przyglądał się jedzącym uczestnikom spotkania, nie do końca ufając, czy jego kulinarny popis nie zagraża życiu, goście zaś będą jedli bez mrugnięcia okiem, choć tym bardziej tej pewności nie mają...
W każdym z nas siedzi kucharz amator, niektórzy dają mu rozwinąć skrzydła, inni każą siedzieć w kącie i się nie udzielać zbyt często. Znam kucharzy natchnionych, romantyków, rzemieślników i kucharzy okazjonalnych - lubię jeść u każdego z nich i zawsze towarzyszą mi inne emocje. Ogromnie imponują mi ci, którzy mimo wrodzonej niechęci do gotowania, codziennie przygotowują obiad z rozsądku. Nie wyobrażam sobie jak może wyglądać gotowanie gdy nie robi się tego z radością, całe szczęście u mnie w kuchni łączy się przyjemne z pożytecznym...
W tym tygodniu moje amatorskie ręce postanowiły podjąć próbę przygotowania łososia w sosie szafranowym, który we Francji niewątpliwie wykonany być musiał przez wirtuoza sztuki kulinarnej. Wersja domowa ucieszyła mnie ogromnie, była bowiem całkiem wierną kopią francuskiego oryginału. Sos szafranowy jakkolwiek szykownie brzmi, przygotowuje się bardzo szybko, smak natomiast mimo prostoty przepisu jest bardzo złożony i zadowoli największych smakoszy. Szafran w połączeniu z winem i świeżym masłem daje nam wynik nader smakowity i charakterny.
W każdym z nas siedzi kucharz amator, niektórzy dają mu rozwinąć skrzydła, inni każą siedzieć w kącie i się nie udzielać zbyt często. Znam kucharzy natchnionych, romantyków, rzemieślników i kucharzy okazjonalnych - lubię jeść u każdego z nich i zawsze towarzyszą mi inne emocje. Ogromnie imponują mi ci, którzy mimo wrodzonej niechęci do gotowania, codziennie przygotowują obiad z rozsądku. Nie wyobrażam sobie jak może wyglądać gotowanie gdy nie robi się tego z radością, całe szczęście u mnie w kuchni łączy się przyjemne z pożytecznym...
W tym tygodniu moje amatorskie ręce postanowiły podjąć próbę przygotowania łososia w sosie szafranowym, który we Francji niewątpliwie wykonany być musiał przez wirtuoza sztuki kulinarnej. Wersja domowa ucieszyła mnie ogromnie, była bowiem całkiem wierną kopią francuskiego oryginału. Sos szafranowy jakkolwiek szykownie brzmi, przygotowuje się bardzo szybko, smak natomiast mimo prostoty przepisu jest bardzo złożony i zadowoli największych smakoszy. Szafran w połączeniu z winem i świeżym masłem daje nam wynik nader smakowity i charakterny.
składniki dla 2 osób:
filet z łososia 400 g,
100 g zimnego masła,
sok z ćwiartki cytryny,
filiżanka białego wina
1 średniej wielkości młoda cebula lub 2 szalotki,
sól,
solidna szczypta szafranu
Cebulę kroimy drobniutko, wrzucamy na patelnię i z miejsca zalewamy białym winem i sokiem z cytryny. Jeżeli cebula nie jest odpowiednio miękka po odparowaniu płynu, możemy śmiało dolać nieco wina. Gdy cebula zmięknie a płyn się zredukuje stopniowo dodajemy kawałki zimnego masła i intensywnie mieszamy trzepaczką na maleńkim ogniu. Kiedy konsystencja sosu będzie emulsyjna, zestawiamy go z ognia i przecieramy przez sito. Na koniec doprawiamy szafranem, solą i zachwycamy się kolorem, który z sekundy na sekundę robi się coraz intensywniejszy.
Łosoś w tym przepisie został upieczony w 180 stopniach w najprostszy z możliwych sposobów tj wyłącznie z solą. Chciałam by to sos stanowił o tym daniu i by było go dużo podobnie jak w tamtej cudownej knajpce w Aubignan.
Spokojnie mogę powiedzieć, że w daniu tym to sos gra główne skrzypce, towarzyszący mu łosoś i ziemniaki z wody pięknie wypadają u jego boku i zupełnie nie chcą go zdominować - dobrze im w takim układzie.
Polecam!!!
Ten sos musi być pyszny, a na łososiu mmmm... ;)
OdpowiedzUsuńJeanne, ten sos zdecydowanie jest tutaj frontmenem, a gdy jest go dużo (jak na obrazku) zachwyca podwójnie.Kolor oczarowuje, poza tym winna nuta fajnie tu pobrzmiewa. Warto go popełnić ;)
Usuńpysznie przyrządzona rybka :)coś mi się wydaje że ja to taki "kucharz romantyk" jestem :)
OdpowiedzUsuńWe mnie też sporo z romantyka, gdy gotuję a potem jem, odbywam podróże w czasie. Przy stole i przy blacie kuchennym jestem nad wyraz sentymentalna ;) Rybka z sosem, albo lepiej sos z rybką polecam zdecydowanie!
UsuńDanie Francja-elegancja!
OdpowiedzUsuńNie inaczej Renulko, nie inaczej :) Szafran i wino to bardzo szykowny zestaw. buziaki wysyłam!!!
UsuńAmatorskie mówisz! Perfekcyjne wykonanie świadczy całkiem o czym inny! Fantastyczne smaki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKucharz amator także potrafi czarować w kuchni. Czasem czaruje w sposób bardziej przekonywający niż niejeden profesjonalista. Moje danie wyszło czarujące, mimo, że pewnie nie postępowałam całkiem zgodnie ze sztuką. Ty też Kamilko wiesz dużo na temat takiego czarowania :) Nie ma co, fajnie jest dobrze gotować w domowym zapleczu. Uczta nas czeka co dnia - bez gwiazdek, bo bez gwiazdek, ale nie to się przecież liczy:)
UsuńCzarodziejko, po co gwiazdki jak zostają puste talerze, to wystarczy :)
UsuńO kurcze, nie wiem pod którego się podpiąć :) muszę to sobie przeanalizować :) A sos pyszny, ma nieziemski kolor i coś mi się wydaje że jakby mi go podano to nie krępowałabym się wcale i wylizałabym talerz do końca z tych pyszności :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że tak właśnie byś zrobiła - jest taki fajnie maślany i aromatyczny i cudownie macza się w nim ziemniaki. We mnie przewaga romantyka, ale zdarza się, że jestem też kucharzem hegemonem i nie chcę wpuszczać do kuchni nikogo...:)
UsuńAgatko, czytając Twoje definicje na temat kucharzy, nie mogę się zaszufladkować do żadnego;-)) Choć z romantykiem i natchnionym mam jakieś zbieżności:-)W obu przypadkach u mnie nie zgadzają się pomocnicy;-)
OdpowiedzUsuńA sos - perfekcyjny. Wypróbuję przy najbliższej okazji:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Marzenko, ciekawa jestem zatem jak u Ciebie sprawa z tymi pomocnikami wygląda :) Sos z szafranem to poezja dla wszystkich zmysłów a ziemniaki i ryba w nim maczane dają gwarację nieopisanych wrażeń, spróbuj koniecznie :)
UsuńNie ma żadnych pomocników, bo ich nie wpuszczam;-)
UsuńCzyli romantyk bez pomocników, tak? Ciekawy z Ciebie przypadek :) Marzenko. Mnie się też zdarza, że zagryzłabym każdą istotę przekraczającą próg mojej kuchni, ale są to sytuacje incydentalne, mieszczące się w granicach statystycznego błędu.
UsuńDanie fantastyczne , opis kucharzy intrygujący, w każdym jest mnie po troszku.
OdpowiedzUsuń„W KUCHNI”
A. Rżysko-Jamrozik
W kuchni zawsze coś się dzieje,
w kuchni nigdy nie jest nudno,
tyle dźwięków, tyle głosów,
że wyliczyć trudno.
Bo na przykład czajnik ziewa,
garnek wzdycha, woda śpiewa,
groch kapuście szepce w ucho,
a z ciastkami w piecu krucho,
piec coś mruczy, ogniem zieje,
kocioł się na nogach chwieje
zaś widelec zęby szczerzy
do kłócących się talerzy.
Patelnia o pomoc woła,
dym się snuje, pachną zioła.
Coś wam powiem po kryjomu:
dla mnie kuchnia
to najmilsze miejsce w całym domu.
Ale ładne :))) we mnie nie ma za grosz okazjonalnego i chyba nigdy nie było, zdarza mi się natomiast gotować bez przekonania i tylko dlatego, że trzeba czymś potomstwo nakarmić - to jednak jest sytuacja bardzo wyjątkowa :)
UsuńW opisie kucharzenia szukałam siebie i ...chyba romantyczny typ wybiorę.
OdpowiedzUsuńChoć najbardziej gotować lubię samotnie.
Jednak nie,nie przynależę do żadnego...
A szafranowy sos marzy mi się.
Genialny!
Powyższa typologia kucharza amatora jest dość umowna :) choć znam wielu, którzy idealnie wpisują się w każdy z tych profili. Poza wszystkim gotowanie w samotności też jest całkiem romantyczne. Sosu szafranowego sobie nie żałuj!! Sprawdziłam, że można go dodatkowo wzbogacić o śmietankę 30%, którą lejemy na samym koniuszku, wówczas nie jest już jednak tak żółciuchno (jednak też bardzo pysznie). Smacznego tygodnia Amber!!
Usuńwstyd się przyznać, ale jeszcze nie wiem jak smakuje szafran, można go do czegoś porównać?
OdpowiedzUsuńSzafranu moim zdaniem nie da się porównać z niczym innym. Jest pyszny, ale zupełnie do niczego niepodobny. Poza smakiem zachwycają mnie jego barwne właściwości, pięknie wszak koloruje potrawy. Z pewnością znajdziesz go w niejednym sklepie, warto kupić choćby odrobinkę. Pozdrawiam baaaardzo!
UsuńChyba jestem połączeniem różnych gatunków kucharzy :)
OdpowiedzUsuńRyba w takim sosie musiała smakować obłędnie, prawda?
Prawda, prawda!! Pierwszy raz jadłam ją miesiąc temu we Francji, tam zawładnęła mą myślą na dobre, odtworzyłam ją w domu i wiem, że będę często wracać do tego przepisu. Pozdrowienia przesyłam, fajnie, ze do mnie wpadłaś Ivka :)
UsuńCiekawa klasyfikacja kucharzy :) Sama rybka wygląda cudnie. Uwielbiam szafran, więc na pewno się skuszę na to danie. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńKlasyfikacja powstała w oparciu o znane mi przypadki, bardzo jaskrawe ucieleśnienia kolejnych typów :) A szafran skoro lubisz, to w tym zestawie powinien Cię uwieść. Ja przepadam za rybą w sosie, a gdy sosu jest dużo, przyjemność mam tym większą. To danie sprawia mi ogromną frajdę!
UsuńPo trochę z każdego chyba typu mam,
OdpowiedzUsuńchoć najmniej z rzemieślnika;)
A sos szafranowy...poezja!
Ale fajny wpis! Nie odnalazłam siebie w żadnym "czystym" typie, ale chyba najbliżej mi do romantyka, chociaż nie zapełniam spiżarni przetworami (głownie z racji nieposiadania takowej). Za to szafran posiadam i chyba się porwę na tę otkłizin, bo strasznie mało ryb się jada w naszym zakładzie gastronomicznym. No i jak to zabrzmi na blogu, taki tytuł: ŁOSOŚ W KREMOWYM SZAFRANOWYM SOSIE, no wszystkie kuchty z dzielni będą zazdraszczać :-D
OdpowiedzUsuńja dziś też będę robić coś podobnego :-) ciekawe czy wyjdzie...
OdpowiedzUsuńPowodzenia, w tym sosie nie ma nic trudnego, musi wyjść. Pochwal się "po" :) Dzięki, ze do mnie wpadłaś!
Usuńświetny wpis, a moja piękniejsza połowa stwierdziła, że asystenta kucharza natchnionego do spraw natury błahszej wpisze sobie do CV:)
OdpowiedzUsuńhttps://bayanlarsitesi.com/
OdpowiedzUsuńOrdu
Kocaeli
Düzce
Osmaniye
DUM
yozgat
OdpowiedzUsuńsivas
bayburt
van
uşak
YGİZ5
sakarya
OdpowiedzUsuńelazığ
sinop
siirt
van
HAE0CH
ordu evden eve nakliyat
OdpowiedzUsuńbursa evden eve nakliyat
konya evden eve nakliyat
osmaniye evden eve nakliyat
bitlis evden eve nakliyat
MS8
18AD6
OdpowiedzUsuńTekirdağ Parça Eşya Taşıma
Kilis Evden Eve Nakliyat
Aydın Evden Eve Nakliyat
Nevşehir Lojistik
Denizli Evden Eve Nakliyat
C4BF1
OdpowiedzUsuńçankırı goruntulu sohbet
yozgat yabancı görüntülü sohbet siteleri
çanakkale yabancı görüntülü sohbet uygulamaları
kırşehir canli goruntulu sohbet siteleri
hatay ücretsiz sohbet
Eskişehir Görüntülü Sohbet Kadınlarla
muş rastgele sohbet siteleri
canlı sohbet odaları
kocaeli sesli görüntülü sohbet
1DC47
OdpowiedzUsuńzonguldak muhabbet sohbet
hakkari rastgele görüntülü sohbet
en iyi görüntülü sohbet uygulamaları
gümüşhane canlı sohbet odaları
Antalya Kadınlarla Ücretsiz Sohbet
Aksaray Sesli Sohbet Sitesi
Bitlis Muhabbet Sohbet
ücretsiz sohbet uygulamaları
görüntülü sohbet kızlarla
DEBA4
OdpowiedzUsuńgoruntulu sohbet
aydın sesli sohbet sitesi
kilis mobil sesli sohbet
karabük ücretsiz sohbet uygulamaları
Erzincan Canlı Sohbet Odaları
karaman yabancı görüntülü sohbet siteleri
Ağrı Canlı Sohbet Odası
tekirdağ canlı görüntülü sohbet odaları
kırıkkale muhabbet sohbet