W epoce przedinternetowej, w dobie pierwszych fast foodów i hipermarketów odradzała się kulinarna ciekawość Polaka. Kuchnia na nowo stawała się przygodą. W ogromnych, wielobranżowych sklepach znajdował on rarytasy wcześniej nieznane - bakłażany, awokado, torty serowe z orzechami, chleby tostowe, soję czy soczewicę. Kupował, targał to do domu w nieskończonych ilościach toreb, a potem dumał, co z tym wszystkim uczynić. Inspiracji było jak na lekarstwo, knajp z dobrą kuchnią ze świecą można było szukać, zresztą wszystkie drogi i tak prowadziły do osiedlowej pizzerii albo do otwartego niedawno Mc Donalda. Zdarzało się jednak, że inspiracje przychodziły do nas same. Wobec niezwykłego urodzaju spożywczego pojawiały się nowe możliwości, do domów zapraszano prezenterów z garnkami, patelniami, wielofunkcyjnymi robotami. Prezenterzy targali ze sobą nie tylko inwentarz mechaniczny, ale również pokaźne zapasy jedzenia, które w trakcie pokazu miały zmienić się nie do poznania i nasycić gremium potencjalnych nabywców. Podczas prezentacji okazywało się jak nieświadomymi konsumentami byliśmy do tej pory, jakie zło drzemie w naszych wiekowych garnkach, jak marnotrawimy czas, który moglibyśmy miast na krojeniu marchewki spędzić czytając dziecku bajkę...
...bo przecież blender w okamgnieniu zmieli na papkę marchew i jabłko, dzięki czemu nasze niemowlę będzie szczęśliwsze, a my mniej styrane.
Od dziś za sprawą sokowirówki nasze zdrowie się polepszy, jeśli tylko zdecydujemy się na jej zakup, będziemy codziennie przygotowywać świeże soki z buraków, a one fantastycznie usuną toksyny z naszego organizmu.
Gotowanie na parze pozwala warzywom zmięknąć bez uszczerbku na zawartości witamin więc nigdy już, przenigdy nie zechcemy gotować w wodzie, nawet kartofli!
Patelnia nieprzywierająca pozwoli nam usmażyć rybę bez tłuszczu, a kosmicznie drogi mikser wart jest swej ceny, wszak nie tylko mieli i miesza ale także gotuje!
Gdy już zakupimy któryś z gadżetów, brudny sprzęt z łatwością umyjemy dzieki hiper skutecznym środkom myjącym, które pozostawią naczynia czystsze niż przed użyciem… Żyć nie umierać! We wszystkie obietnice - wiadomo - wierzyło się bezgranicznie. Mam zresztą wrażenie, że wiele z nich nie było obietnicami bez pokrycia - gotowanie na parze zrewolucjonizowało domowe menu i do dzisiaj nie wyobrażam sobie pewnych rzeczy ugotować w wodzie ( m.in.: kalafiora, brokułów, bobu, marchewki) że gotuję je przy użyciu wkładki za całe 10 zł to już inna sprawa - dawniej kompromisów nie było, albo gary o grubym dnie ze szlachetnej stali, albo jedzenie odparowane ze wszystkiego co najlepsze i kropka. Wielozadaniowy mikser, który wyniosłam z domu służy mi do dzisiaj - mąż robi w nim najpyszniejszy ajerkoniak świata, a ja regularnie, używając magicznego przycisku TURBO mielę w nim suche pieczywo na bułkę tartą, sok z buraka się nie przyjął za to z jabłek jak najbardziej (w następstwie prezentacji sokowirówka innej - 10 razy tańszej marki pojawiła się w domu). Dawniej dziedziczyło sie zastawy po babciach, ciociach i wujkach - ja otrzymałam w posagu wielofunkcyjny robot kuchenny i nieskończoną ilość wspomnień z przezabawnych i niezwykle odkrywczych jak na tamten czas produktowych prezentacji. Jedno i drugie bezcenne, na dodatek z dożywotnią gwarancją :)
Dziś mój wysłużony mikser dał radę po raz kolejny, nie miał wiele roboty, płynna zupa nie stawiała dużego oporu. Przedstawiam fantastyczny, prosty sposób na zupę - jedną z ulubionych zup boskiej Ree z Oklahomy (przepis oryginalny tutaj), od dziś niewątpliwie także jedną z moich ulubionych, konkretną, kremową zupę z cheddarem i brokułem. U Ree spadł już pierwszy śnieg w tym roku, u nas też zima u bram, więc ta propozycja będzie jak znalazł na chłody! Polecam serwować ją w małych miseczkach lub w filiżankach - po zjedzeniu małej porcji będziemy nasyceni po uszy.
Od dziś za sprawą sokowirówki nasze zdrowie się polepszy, jeśli tylko zdecydujemy się na jej zakup, będziemy codziennie przygotowywać świeże soki z buraków, a one fantastycznie usuną toksyny z naszego organizmu.
Gotowanie na parze pozwala warzywom zmięknąć bez uszczerbku na zawartości witamin więc nigdy już, przenigdy nie zechcemy gotować w wodzie, nawet kartofli!
Patelnia nieprzywierająca pozwoli nam usmażyć rybę bez tłuszczu, a kosmicznie drogi mikser wart jest swej ceny, wszak nie tylko mieli i miesza ale także gotuje!
Gdy już zakupimy któryś z gadżetów, brudny sprzęt z łatwością umyjemy dzieki hiper skutecznym środkom myjącym, które pozostawią naczynia czystsze niż przed użyciem… Żyć nie umierać! We wszystkie obietnice - wiadomo - wierzyło się bezgranicznie. Mam zresztą wrażenie, że wiele z nich nie było obietnicami bez pokrycia - gotowanie na parze zrewolucjonizowało domowe menu i do dzisiaj nie wyobrażam sobie pewnych rzeczy ugotować w wodzie ( m.in.: kalafiora, brokułów, bobu, marchewki) że gotuję je przy użyciu wkładki za całe 10 zł to już inna sprawa - dawniej kompromisów nie było, albo gary o grubym dnie ze szlachetnej stali, albo jedzenie odparowane ze wszystkiego co najlepsze i kropka. Wielozadaniowy mikser, który wyniosłam z domu służy mi do dzisiaj - mąż robi w nim najpyszniejszy ajerkoniak świata, a ja regularnie, używając magicznego przycisku TURBO mielę w nim suche pieczywo na bułkę tartą, sok z buraka się nie przyjął za to z jabłek jak najbardziej (w następstwie prezentacji sokowirówka innej - 10 razy tańszej marki pojawiła się w domu). Dawniej dziedziczyło sie zastawy po babciach, ciociach i wujkach - ja otrzymałam w posagu wielofunkcyjny robot kuchenny i nieskończoną ilość wspomnień z przezabawnych i niezwykle odkrywczych jak na tamten czas produktowych prezentacji. Jedno i drugie bezcenne, na dodatek z dożywotnią gwarancją :)
Dziś mój wysłużony mikser dał radę po raz kolejny, nie miał wiele roboty, płynna zupa nie stawiała dużego oporu. Przedstawiam fantastyczny, prosty sposób na zupę - jedną z ulubionych zup boskiej Ree z Oklahomy (przepis oryginalny tutaj), od dziś niewątpliwie także jedną z moich ulubionych, konkretną, kremową zupę z cheddarem i brokułem. U Ree spadł już pierwszy śnieg w tym roku, u nas też zima u bram, więc ta propozycja będzie jak znalazł na chłody! Polecam serwować ją w małych miseczkach lub w filiżankach - po zjedzeniu małej porcji będziemy nasyceni po uszy.
składniki:
2 spore cebule,
50 g masła,
1/3 szklanka mąki,
litr mleka 3,2 %,
1 duży brokuł (bez głąba, same różyczki),
gałka muszkatołowa,
pieprz,
sól ostrożnie,
ser cheddar 200 g,
+ ewentualnie bulion lub odrobina wody do rozcieńczenia
W ulubionym mikserze rozdrobnić cheddar. W sporym garnku zrumienić na maśle pokrojoną w drobną kosteczkę cebulę, następnie zmieszać ją z mąką i zalać mlekiem. W tym momencie zacząć intensywnie mieszać by nie porobiły się grudki. Zetrzeć gałkę i pieprz, delikatnie dosolić i wrzucić posiekane drobno brokuły. Pod przykryciem gotować zupę przez ok 20 minut, aż brokuły zmiękną. Zupa ma tendencję do przywierania zatem należy ją gotować na wolnym ogniu i małym palniku. Gdy brokuły będą miękkie zawartość garnka przelewamy do ulubionego - odpornego na wysoką temperaturę miksera, lub miksujemy blenderem ręcznym. Na sam koniec dorzucamy zmiksowany na wstępie cheddar, który pięknie doprawi całość.
Jeśli czujesz niedobór którejś z nut smakowych, to jest moment by go wyrównać - dosól, dopieprz, dodaj gałkę… przelej zupę do filiżanek i racz się, na zdrowie!