Weszłam do wielopiętrowego wnętrza, w którym po sufit ustawione były książki, pięknie, z zamysłem - niektóre prezentujące się grzbietem inne licem, jedne głębiej inne płytko na specjalnych podstawkach. Na pierwszym piętrze z miejsca zwabił mnie dział kulinarny - ogromniasty regał pełen książek o wszystkich kuchniach świata i autorstwa najznakomitszych znawców dobrego jedzenia. Tak jak ja musiała się czuć Dorotka stojąca u wrót szmaragdowego miasta, czekając aż drzwi się otworzą i odkryją tajemnicę. Zniknęłam na dobrych kilka kwadransów, wchłonęło mnie bez reszty. Moje poczciwe dziecko usiadło pod regałem na podłodze wiedząc co się święci i cierpliwie czekało na mój powrót do 'tu i teraz'. W Wielkiej Brytanii powstają jedne z najlepszych programów kulinarnych, tutaj wydawane są najpiękniejsze, obłędnie ciekawe książki poswięcone tej tematyce, dlaczego nie przekłada się to na jedzenie w realu, dlaczego idąc ulicą czuję wyłącznie nachalny aromat podłej smażeniny? Gdzie jest to jedzenie, o którym tak pięknie się pisze tak barwnie opowiada w telewizji? Może tych książek nie kupują miejscowi, bo gdyby kupowali musieliby gotować, musieliby od kuchni wymagać więcej niż od budy z jacket potatoes. Wyszłam z księgarni po niespełna godzinie, nie bez niczego rzecz jasna, poza wynudzonym dzieckiem towarzyszyła mi obfita, pachnąca nowością książka i nieodparta chęć dorwania się do garów...
Dziś jestem z powrotem, pełna dobrej energii i chęci do działania. Gotuję krupnik, bo zatęskniliśmy naszych, najlepszych na świecie zup i piekę dynię piżmową zainspirowaną przepisem Hugh z River Cottage. Dynia pochodzi oczywiście z Gospodarstwa Rolnego Ludwik Majlert, zamiast angielskiego sera zaistniał nasz Lazur błękitny, a zwieńczył dzieło miód rzepakowy z Borów Tucholskich.
Bardzo fajny i zaskakująco sycący sposób na dynię.
piekłam na podstawie przepisu Hugh Fearnley-Whittingstalla z książki "River Cottage every day"
składniki:
1 mała dynia piżmowa,
dwie łyżeczki masła,
ząbek czosnku,
60 g sera niebieskiego, u mnie Lazur błękitny
garść orzechów włoskich uprażonych na patelni lub w piekarniku
sól,
kilka gałązek tymianku,
pieprz,
łyżka miodu rzepakowego rozrobiona z odrobiną wody (dla nadania płynnej konsystencji, wszak miód ma tu stanowić glazurę)
Zaczynamy od upieczenia dyni w 190 stopniach. Należy ją przekroić i wydrążyć pestki, następnie do wgłębień włożyć masło i rozgnieciony czosnek. Dynia powinna się piec około godzinę, aż miąższ będzie miękki. Po wyjęciu dyni z piecyka należy wydrążyć miąższ, pozostawiając delikatny margines przy skórce. W misce mieszamy dynię z posiekanymi orzechami, serem i tymiankiem, suto solimy i pieprzymy, tak przygotowaną mieszankę ładujemy do 'dyniowych naczynek' i glazurujemy płynnym miodem. Od tego momentu trzeba będzie 20 minut, aż ser się roztopi a miód delikatnie zrumieni wierzchnią warstwę potrawy. Piękne danie na pożegnanie wakacji, książka Hugh absolutnie czarująca, wygląda na to, że niebawem w ruch pójdą kolejne z niej przepisy.