poniedziałek, 24 lutego 2014

ravioli z szynką i kozia chałwa - poskromienie złośnicy



Przez wiele tygodni spać nie mogłam po nocach. Dumałam, kombinowałam, próbowałam znaleźć na nią metodę. Za dnia kosztowałam jej ze wszystkim, co w ręce wpadało - daremnie, bo żadne ze spontanicznych zestawień nie umiało sprostać  koziej chałwie . Wino białe wytrawne nie dało jej rady, o połączeniu z czerwonym wolę nie pamiętać, słodki Sautern także nie uwypuklił jej zalet. Szukałam jednak niestrudzenie, polewając kozią chałwę miodem, albo bursztynową galaretką z pigwy, nijak nie smakowała mi złośnica z owocami, a w pojedynkę była zbyt intensywna, by ją niezobowiązująco wcinać. Za każdym razem, gdy zaliczałam kolejne nietrafione połączenie moja determinacja rosła, chciałam być górą w tym pojedynku, a tymczasem charakterna i apodyktyczna chałwa z coraz większym zaangażowaniem grała mi na nosie. Światełko w tunelu pojawiło się, gdy zagryzłam ją włoskim orzechem, a potem popiłam piwem. Ten trop był właściwy, niemniej chciałam widzieć chałwę jako wspaniałe zwieńczenie dania głównego, chciałam uwypuklić jej wszystkie wdzięki by szlachetny ser, tworzony z pasją i z miłością był potraktowany z należytą atencją. Niniejszym obwieszczam, że po dwóch tygodniach niezliczonych prób i błędów znalazłam wreszcie piekne zastosowanie dla koziej chałwy. Powstały pierożki z nadzieniem z wedzonej szynki, orzechów i cukinii. Szynka wedzona ma zbawienny wpływ na charakterny i lubiący grać pierwsze skrzypce ser, jednocześnie ujarzmia jego wybujałą osobowość, i podkreśla najlepsze cechy. Małżeństwo doskonałe!




W ciągu dwóch tygodni wykonałam wiele dań eksperymentalnych, większość z nich zawierała się w porcji degustacyjnej. Podobnie było z daniem finałowym, popełniłam zaledwie siedem pierożków. Pozostałe ciasto przydało się do ruskich. Ostatecznie nie mogłam mieć pewności, czy tym razem potrawa będzie jadalna :) Okazała się jadalna i to bardzo! 




składniki farszu:

oliwa z oliwek,
plastry wędzonej jakościowej szynki,
orzechy włoskie drobniuteńko posiekane lub utłuczone w moździerzu,
cukinia w stosunku 1:1 do szynki

ciasto pierogowe robiłam według poniższej receptury (starcza na niemal 50 pierożków):

300 g mąki pszennej,
1 jajko, 
100 ml wody gazowanej

+
łyżka masła
listki szałwii
nieduży, ale bardzo aromatyczny kawałek koziej chałwy


Farsz przygotowałam podsmażając na małej ilości oliwy z oliwek posikane drobno plasterki szynki, utartą na dużych oczkach cukinię i drobno zmiażdżone orzechy. Po pięciu minutach zdjęłam z ognia do wystudzenia. Składniki ciasta wymieszałam w malakserze, następnie na połowie rozwałkowanego cienko ciasta wyłożyłam kopczyki z farszu i przykryłam drugą warstwą ciasta. Po wykrojeniu ravioli gotowałam je 3 minuty od wypłynięcia. W czasie, gdy dochodziły, na małej patelni rozpuściłam łyżkę masła i wrzuciłam do niego kilka listków szałwii.
Gdy pierożki były gotowe obtoczyłam je w maśle, wyłożyłam na talerz i zwieńczyłam pokruszoną w palcach kozią chałwą. 


Ser spotulniał, stał się łagodniejszy w tym towarzystwie, zaczął się przyjaźnie do mnie uśmiechać z pierożkowego posłania. Musiał być zadowolony z tego, jak go potraktowałam. Polecam gorąco eksperymenty z polskim serem zagrodowym! Zabawa z trudnym i charakternym składnikiem daje znacznie więcej satysfakcji niżeli powielanie oczywistych zestawień smakowych :)




22 komentarze:

  1. Piękne pierożki!
    I gratuluję Ci poszukiwań kompozycji doskonałej.
    Ponieważ orzechy mogę w znikomej ilości, a piwa nie znoszę,pozostają mi wina i galaretki owocowe.
    Uwielbiam kozią chałwę z pomarańczowo -tymiankową , konfiturą z dzikich pomarańczy lub z kumkwatu.
    Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s.
      A Sauvignon Blanc w połączeniu z kozim serem nigdy mnie nie zawiodło!

      Usuń
    2. Jeszcze nie robiłam tej zimy Twoich konfitur z pomarańczy, ale jak zrobię, to być może skuszę się na nowe zamówienie. Kozia chałwa to taki zadziorny ser, któremu trudno dogodzić. Miło słyszeć o kolejnym na nią sposobie :) Sauvignon Blanc nie był pity do chałwy, ale te wina, które były nie dały jej rady. Do nadrobienia.

      Usuń
  2. no to chalwa dala Ci w kosc, ale mimo wszystko wygralas ten pojedynek! dzielna z Ciebie wojowniczka :) no i jak ja uwielbiam Twoje tytuly :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak - bój wygrany, a chałwa przysposobiona, udomowiona, pokochana. Gdy jadłam tytułowe ravioli nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że z wzajemnością. Dobre produkty lubią gdy poświęci się im uwagę, a ja poświęciłam jej sporo ;) dałam radę złośnicy - spotulniała i subtelny wyraz przybrała :)

      Usuń
  3. Co z uparta koza z tej chałwy! Bardzo mnie ciekawi Twoje zestawienie! Miłego eksperymentowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uparta, charakterna i apodyktyczna, ale do czasu - przy odpowiednim podejściu złagodniała i pięknie odwdzięczyła się za moją cierpliwość. Wydaje mi się, że kluczem do koziej chałwy jest słowo UMAMI, z topionym masłem i z orzechami cudnie jej było. Bardzo zachęcam do eksperymentów z tym serem - ma fascynującą osobowość!

      Usuń
  4. Byłam bardzo ciekawa co z niej wykombinujesz:-)) I że niby ja rozpustnica...;-)? Do pięt Ci nie dorastam;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że mnie samą zadziwia mój upór - w dziedzinach pozakulinarnych raczej nie bywam tak mocno zdeterminowana. Udało się. Jest kilka tropów. Szynka mocno wędzona, masło szałwiowe, orzech i piwo. Ciekawe co jeszcze znieść może dominujący charakter koziej chałwy, Amber pisze o konfiturze z pomarańczy lub kumkwatu, oj coś czuję, że czeka mnie jeszcze wiele fascynujących przygód u boku tego sera :)

      Usuń
  5. Determinacja godna podziwu, Dobrze że trafiłaś na idealne połączenie, bo nie przespane noce to nic dobrego na dłuższą metę. Kozie sery bardzo lubię i nawet ich intensywny smak mi pasuje. Ale ja lubię też serek omulicki i, jak mawia rodzina, wszelkie inne śmierdziuchy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierdziuchy mi nie straszne, jadłam wszak nawet Banona :) ale kozia chałwa nie przypomina żadnego z nich. Ma inną strukturę, skład, aromat, twardość - to niezwykły ser, nie ma jej podobnych, dlatego tak trudno o godne towarzystwo dla niej. Kozia chałwa ma niezwykle przyjemny orzechowy aromat, nie jest śmierdziuchem, to jej smak stanowi wyzwanie, bo bardzo jest intensywny :)

      Usuń
  6. Determinacja Twoja godna podziwu i droga do sukcesu wyboista,
    ale w końcu zbudowałaś autostradę do nieba.
    Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się spróbować koziej chałwy,
    ale jeśli tak , to wezmę ją śmiało za rogi dzięki Twojemu uporowi.
    Mimo unikalności sera, dałaś impuls do łączenia w podobny sposób
    innych śmierdziuchów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niebo jest bardzo smakowite! A kozia chałwa wbrew pozorom nie jest śmierdziuchem, ma bardzo przyjemny orzechowy aromat, tak jak pisałam powyżej smak ma skomplikowany i nietuzinkowy, ale zapach znacznie fajniejszy niżeli brie, roqueforty, banony, gorgonzole i inne smrodliwe sławy :) sery łomnickie można zamówić w Koziej Łące, jak kiedyś będziesz miała możliwość, zachęcam. Jestem ciekawa co byś powiedziała o tym serze- nie serze :))

      Usuń
  7. Ostatnio kupiłam owczy kajmak, a teraz widzę kozią chałwę :))) jak tylko zobaczę to koniecznie kupię jak już przetarłaś szlak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie daj cynk, co tam z niej wykombinowałaś :))

      Usuń
  8. jesteś niesamowita, po prostu ....
    to co tworzysz w kuchni jest godne podziwu
    i opisuj to zawsze ! Ty masz przyjemność z przygotowywania potraw i ich kosztowania, my z czytania o tym wszystkim :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromna to frajda dzielić się tymi wrażeniami, oby nigdy nie brakowało tematów :) dzięki ogromne, za dodanie skrzydeł. Ściskam mocno! PS bardzo Ci zazdroszczę piękna kwitnącego sadu, który czeka Cię niebawem, ja w myślach już żyję wiosną!

      Usuń
  9. Ślinka mi cieknie jak oglądam Towje pierożki... Bardzo, bardzo chciałabym spróbować. Ale nie odważyłabym się na wymyślanie co możnazrobić z kozije chałwy...Dotąd nie wiedziałam, że taka istnieje:-)
    Fajnie, że takie cuda mogę oglądć u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, niebawem będzie o koziej chałwie głośno na Polskę całą!! Ten ser to wyzwanie, ale przede wszystkim to dzieło sztuki, niezwykła koncentracja aromatów, cudowne skupienie orzechowej nuty, dzięki kozieradce. To ser, który wiele wymaga od swego towarzystwa. Będę dalj z zapałem studiować polskie sery, bo to temat wielce ciekawy. Namawiam gorąco do próbowania tego, co polskie zagrody mają w ofercie :))

      Usuń
    2. Nie musisz Ago namawiać, ja do próbowania jestem chętna !
      Ależ ja literówek narobiłam we wcześniejszym komentarzu, koszmar. Pośpiech wskazany tylko przy łapaniu pcheł:-)

      Usuń
  10. Wiem co czułaś w kuchennym pojedynku z kozim chałwą :)
    Ja zwycięsko z tego pojedynku nie wyszłam, jej zapas skończył mi się zanim satysfakcję odczułam:):)
    Mój mąż wprawdzie zadowolony bywał w trakcie tych moich eksperymentów, ale ja byłam zdania, że wciąż na drodze poszukiwań jestem :) Kombinując z ciastem piwnym myęlę, że już nawet na tej dobrej drodze byłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest łatwa, ja miałam spory kawałek więc dałam radę trafić na właściwy akompaniament dla niej, niemniej sporo jeszcze do odkrycia przed nami. Piwo, to bardzo dobry kierunek!

      Usuń