Dzwon w sąsiednim kościele wybił przed chwilą kolejną upływającą w spokoju godzinę, cykady hipnotyzują swoją miarową, skoncentrowaną piosenką, na stół właśnie wjechała porcja orzeźwiającego Rose, w piekarniku dochodzi aromatyczne gratin... jest cudnie!! Mojej równowagi i poczucia absolutnego pogodzenia z samą sobą i z innymi nie zakłóca nawet ryczący z dziecięcego pokoju Gangnam Style. Białe mury miasteczka zdają się być niezamieszkałe, jaskrawe okiennice nie uchylają się w ciągu dnia na choćby ułamek chwili, za moimi plecami maluje się charakterystyczna sylweta Mont Vonteaux, a okalające nas pola zachwycają kompozycją różnych odcieni fioletu. Lubię tę lawendową część Prowansji, lubię ten zapach, który wita mnie co dnia, lubię nieskończenie kręte drogi, którymi jechać trzeba by dostać się do kolejnej village perche, podoba mi się nawet fakt, że poza językiem francuskim, żaden inny nie będzie tu zrozumiany. Jestem w innym świecie. Ponoć Bóg stwarzając świat rzucił na ten teren ostatki, dzięki czemu jest to kraina niezwykle bogata, krajobraz jest zmienny i zaskakujący. To już mój trzeci raz w Prowansji i wiem, że będzie ich więcej. Jak zwykle jednym z głównych celów naszej wyprawy było wino: apelacje Rasteau, Gigondas, Vacqueyras, Beaumes de Venise, Vonteaux odwiedzamy nie po raz pierwszy. Mimo cieszących się dobrą sławą win czerwonych w upalnej Prowansji skupiam się na prostych, acz wybornych winach różowych i białych - świetnie współistnieją z klimatem i krajobrazem, czerwone - choćby nie wiem jak pyszne przy 35 stopniach smakować mi nie chcą.
|
gratin popełnione przed chwilą - aromat lawendy przez pewien czas miał konkurencję |
Fioletowy patchwork rozpostarty w prowansalskich dolinach i na wzgórzach tworzą pola lawendy i lawendyny - ta druga jest uboższą krewniaczką szlachetnej lawendy, ma inne przeznaczenie i właściwości, to ona wykorzystywana jest m. in. przy produkcji mydeł. Lawenda ma zaś właściwości lecznicze, stosowana jest także przy produkcji perfum, ponad to lawenda jest rośliną miododajną a miód z niej jest nieprawdopodobnie pyszny. Idąc wzdłuż fioletowych pól słyszymy głośny pszczeli chór, na niektóre pola, z uwagi na duże zagęszczenie tych owadów nie powinno się wchodzić, ostrzegają o tym patrolujący okolicę właściciele. Miód lawendowy ma zbliżoną konsystencję do rzepakowego, jest bardzo kremowy i delikatny, ale aromat nie pozostawia żadnych wątpliwości - przyjemny słodki 'perfumowy' smak jest nader przyjemny i charakterystyczny. Vinegret z miodem lawendowym nie ma sobie równych. Swoją drogą jutro wybieram się do pszczelarza by taki miód zakupić. Jak się okazuje w Prowansji zjeść można także fioletowe lody lawendowe - nie baczcie na mydlarskie skojarzenia - są naprawdę przepyszne!!
|
pola w Saint Trinit - według mnie jest to najbardziej kojący rejon Prowansji |
|
suszona lawenda ponoć odstrasza mole, niewątpliwie także pięknie aromatyzuje zawartość szaf z ubraniami
|
|
Villages perches - miasteczka powstałe niczym orle gniazda na szczytach skał,
tu pocztówka z Gordes, nie bez przyczyny uznawanego za jedno z piękniejszych miast Francji
|
|
Roussillon - według mnie najbardziej malownicze miasteczko w świecie |
|
ochra z Roussillon
|
|
na tym stoisku zakupiłam gałkę muszkatołową do dzisiejszego gratin, targ w Vaison la Romaine wart jest polecenia |
Obszerniejszą relację przedstawię niebawem, póki co zamierzam nadal eksplorować głębię smaku lokalnego Rose oraz nałożyć sobie pokaźną porcję gratin...
do następnego!!!
Ale piękne krajobrazy! Nie bacząc na pszczoły, rzuciłabym się na ten puszysty fioletowy dywan.
OdpowiedzUsuńI nie pogardziłabym słoiczkiem lawendowego miodu.
i ja to zrobiłam!! Ale tam gdzie lawendowe krzewy wybitnie wybujałe Monsieur powiedział byśmy się nie zapuszczali, pszczół jest tu co niemiara - nie podjęłam ryzyka. Miodem lawendowym będę się rozkoszować od jutra.
UsuńByłaś kiedyś w Prowansji?
Nie byłam, ale kiedyś na pewno się tam udam :)
UsuńKoniecznie, ten region spokojnie może konkurować z Toskanią, myślę, że będziesz nim zachwycona. Niestety drogi są tak kręte, że byle wycieczka trwa znacznie dłużej niż ustawa przewiduje, a tam gdzie jest lawenda zwykle nie ma wina - trzeba więc się ciągle przemieszczać. Dziś był dzień wyjątkowy bo spędzony stacjonarnie :))
UsuńW takich temperaturach to ja czerwonego też nie tykam.
OdpowiedzUsuńBiałe jest jak powiew świeżej oceanicznej bryzy,chociaż w Prowansji o nią trudno.
Dołączam do Twojej uczty!
I podziwiam,że nawet na wakacjach jesteś ,na łączach'.
Baw się lawendowo!
Wczoraj byliśmy na pięciu degustacjach i już w drogiej winnicy moje ślinianki odmówiły współpracy - wchodziło tylko białei rose, czerwone było wąchane i szeroko dyskutowane ale pić nie byłam w stanie - smakowałam maluteńkie łyczki. W kwestii białych - można dostać tu całkiem sympatyczne, pod Roussillon np produkowane są fajne winka musujące, co prawda bez apelacji, ale co tam! W Beaumes de Venise sprzedają zaś obłędne muskaty - nie tylko słodkie - w całkiem przystępnych cenach. Jest co pić ;) Ucztuj ze mną, żałuję, że nie w realu...
UsuńAga,
OdpowiedzUsuńbez apelacji wina mogą też zaskakiwać swoimi walorami.
Przekonałam się o tym nie raz.
Prowansja u mnie w odwrocie,ale może znowu...
Langwedocja i śródziemnomorskie klimaty pociągają mnie teraz najbardziej.
Ale muskat niesłodki byłby bardzo na miejscu.
Ten wytrawny muskat jest nieziemski, mi brak apelacji także zupełnie nie przeszkadza. Całuję z okolic Sault :)
UsuńPięknie i smacznie. Pozdrawiam pijąc konkurencyjne Cotes du Rhone :-)
OdpowiedzUsuńPijesz u źródła??? Wczoraj byłam po raz kolejny w Chateauneuf du Pape, być może minęliśmy się na trasie. Dolina Rodanu to bardzo bogaty region winiarski - uwielbiam. Uściski!!
OdpowiedzUsuńach... <3
OdpowiedzUsuńUskuteczniam swoje ochy i achy już od kilku dni :)
Usuńczytając Twoją relację i oglądając zdjęcia można poczuć się tak, jakby się tam z Tobą było :) pięknie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się jeśli zapach lawendy dotarł do Ciebie za pośrednictwem mojej relacji - trudno oddać ten klimat - jest nieprawdopodobny!! Ściskam gorrrrąco :)
UsuńCzarujesz! upajaj się zapachem i chwilami! Miłego!
OdpowiedzUsuńProwansja już za mną, ale wspomnienia są nie do zmazania... wciąż czuję te zapachy :)
UsuńZazdroszczę...pyszna zapiekanka i te pola lawendy...naprawdę jest czego zazdrościć:)
OdpowiedzUsuńProwansję poznałam już całkiem dobrze. Za pierwszym razem jeździłam śladami Galów i Rzymian stopem przez miesiąc, za drugim natchniona lekturą książek Maylea zgłębiałam jego szlaki. Tym razem to był czysty prowansalski relaks - wdychanie zapachów, słoneczne kąpiele, godziny spędzone na słuchaniu cykad i wino, wino, dużo bardzo zimnego różowego wina. To były bardzo udane wakacje!
UsuńKuchnia francuska i lokalne wina - cudowne połączenie. W Prowansji jeszcze nie byłam, ale mam straszny sentyment do Bretanii, której odwiedzenie szczerze polecam. Udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to bardzo dobre połączenie. Bretanii nie znam, ale jako, że Francja to dla mnie kraina magiczna, wpisuję ją na listę miejsc wartych odwiedzin ;)))
UsuńAga, chyba wsiadam w pociag i jadę do Ciebie z Alzacji :) Odpoczywaj i napawaj sie tymi widokami oraz kuchnią. Prowansja jest magią!
OdpowiedzUsuńKurczę, wróciłam już więc jeśli wsiądziesz, to się nie spotkamy ;( Iwonko, dla mnie Prowansja, to taka kraina której nic zarzucić nie mogę, w którą stronę nie spojrzeć tam czekają mnie zachwyty - zachwyty które końca nie mają :) uściski!!
UsuńDziękuję za miłe słowa i za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńJakże ja Tobie zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńI tych pól lawendowych, i malowniczych widoków, i gratin,
ale najbardziej chyba tego poczucia równowagi
nad szklaneczką smakowitego Rose;)
Rose ma kojące właściwości, przekonaliśmy się o tym nie raz. Stan równowagi jaki odczuwałam w Prowansji zaskoczył mnie samą, zero złych myśli, nerwów czy wyrzutów sumienia podczas nicnierobienia. Rzadko udaje mi się odciąć do tego stopnia - to bardzo miłe uczucie. Jestem już w domu, całe szczęście Rose jest tu ze mną..:)
Usuńwow... zazsroszczę ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Yourii, Prowansję trzeba odwiedzić, cytując słowa Iwonki - kraina ta jest magią, mam nadzieję, że zachęciłam do wyprawy i że niebawem Ty bedziesz mogła podzielić się swoimi zachwytami nad nią. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny :)
Usuńale Ci fajnie było, mam nadzieję, że porządnie wypoczęłaś :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Niemniej mogłabym tak odpoczywać znacznie dłużej...:)
Usuńchce tam zostac z Toba... alez pieknie.
OdpowiedzUsuńNie widziałam miejsca, które zachwycałoby mnie bardziej. Tam odpoczynek ma inny wymiar, zmysły szaleją z rozkoszy. Jedynym mankamentem Prowansji są wszechobecne muchy, niekórzy jedneak twierdzą, że to lepsza alternatywa komarów, których tam bardzo niewiele :)
UsuńPrzepiekne zdjecia :) mozna sie rozmarzyć...
OdpowiedzUsuń...dzięki, całe szczęście marzenia się spełniają :) Moje tegoroczne marzenie o Prowansji spełniło się w 100%
UsuńPodróżując zawsze odwiedzam lokalne targi ... smaki , aromaty miejsc nieznanych pochłaniają mnie wtedy bez reszty .... nie umiem inaczej podróżować :) ...
OdpowiedzUsuńAga , Prowansją mnie zachwyciłaś !
Być może moja opinia jest odosobniona, ale Prowansja dla mnie piękniejsza niż Toksania nawet, mogłabym tam jechać co rok. Odpoczynek w tym miejscu ma pełny wymiar, jedyny mankament - drożyzna, mimo to polecam ogromnie :)
Usuń