środa, 24 lipca 2013

gratin ziemniaczane - w Prowansji smakuje najlepiej


Dzwon w sąsiednim kościele wybił przed chwilą kolejną upływającą w spokoju godzinę, cykady hipnotyzują swoją miarową, skoncentrowaną piosenką, na stół właśnie wjechała porcja orzeźwiającego Rose, w piekarniku dochodzi aromatyczne gratin... jest cudnie!! Mojej równowagi i poczucia absolutnego pogodzenia z samą sobą i z innymi nie zakłóca nawet ryczący z dziecięcego pokoju Gangnam Style. Białe mury miasteczka zdają się być niezamieszkałe, jaskrawe okiennice nie uchylają się w ciągu dnia na choćby ułamek chwili, za moimi plecami maluje się charakterystyczna sylweta Mont Vonteaux, a okalające nas pola zachwycają kompozycją różnych odcieni fioletu. Lubię tę lawendową część Prowansji, lubię ten zapach, który wita mnie co dnia, lubię nieskończenie kręte drogi, którymi jechać trzeba by dostać się do kolejnej village perche, podoba mi się nawet fakt, że poza językiem francuskim, żaden inny nie będzie tu zrozumiany. Jestem w innym świecie. Ponoć Bóg stwarzając świat rzucił na ten teren ostatki, dzięki czemu jest to kraina niezwykle bogata, krajobraz jest zmienny i zaskakujący. To już mój trzeci raz w Prowansji i wiem, że będzie ich więcej. Jak zwykle jednym z głównych celów naszej wyprawy było wino: apelacje Rasteau, Gigondas, Vacqueyras, Beaumes de Venise, Vonteaux odwiedzamy nie po raz pierwszy. Mimo cieszących się dobrą sławą win czerwonych w upalnej Prowansji skupiam się na prostych, acz wybornych winach różowych i białych - świetnie współistnieją z klimatem i krajobrazem, czerwone - choćby nie wiem jak pyszne przy 35 stopniach smakować mi nie chcą.  


gratin popełnione przed chwilą - aromat lawendy przez pewien czas miał konkurencję

Fioletowy patchwork rozpostarty w prowansalskich dolinach i na wzgórzach tworzą pola lawendy i lawendyny - ta druga jest uboższą krewniaczką szlachetnej lawendy, ma inne przeznaczenie i właściwości, to ona wykorzystywana jest m. in. przy produkcji mydeł. Lawenda ma zaś właściwości lecznicze, stosowana jest także przy produkcji perfum, ponad to lawenda jest rośliną miododajną a miód z niej jest nieprawdopodobnie pyszny. Idąc wzdłuż fioletowych pól słyszymy głośny pszczeli chór, na niektóre pola, z uwagi na duże zagęszczenie tych owadów nie powinno się wchodzić,  ostrzegają o tym patrolujący okolicę właściciele. Miód lawendowy ma zbliżoną konsystencję do rzepakowego, jest bardzo kremowy i delikatny, ale aromat nie pozostawia żadnych wątpliwości - przyjemny słodki 'perfumowy' smak jest nader przyjemny i charakterystyczny. Vinegret z miodem lawendowym nie ma sobie równych. Swoją drogą jutro wybieram się do pszczelarza by taki miód zakupić. Jak się okazuje w Prowansji zjeść można także fioletowe lody lawendowe - nie baczcie na mydlarskie skojarzenia - są naprawdę przepyszne!!


pola w Saint Trinit - według mnie jest to najbardziej kojący rejon Prowansji

suszona lawenda ponoć odstrasza mole, niewątpliwie także pięknie aromatyzuje zawartość szaf z ubraniami




Villages perches - miasteczka powstałe niczym orle gniazda na szczytach skał,
tu pocztówka z Gordes, nie bez przyczyny uznawanego za jedno z piękniejszych miast Francji

















Roussillon - według mnie najbardziej malownicze miasteczko w świecie


ochra z Roussillon

na tym stoisku zakupiłam gałkę muszkatołową do dzisiejszego gratin, targ w Vaison la Romaine wart jest polecenia

Obszerniejszą relację przedstawię niebawem, póki co zamierzam nadal eksplorować głębię smaku lokalnego Rose oraz nałożyć sobie pokaźną porcję gratin...

do następnego!!!






35 komentarzy:

  1. Ale piękne krajobrazy! Nie bacząc na pszczoły, rzuciłabym się na ten puszysty fioletowy dywan.
    I nie pogardziłabym słoiczkiem lawendowego miodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja to zrobiłam!! Ale tam gdzie lawendowe krzewy wybitnie wybujałe Monsieur powiedział byśmy się nie zapuszczali, pszczół jest tu co niemiara - nie podjęłam ryzyka. Miodem lawendowym będę się rozkoszować od jutra.
      Byłaś kiedyś w Prowansji?

      Usuń
    2. Nie byłam, ale kiedyś na pewno się tam udam :)

      Usuń
    3. Koniecznie, ten region spokojnie może konkurować z Toskanią, myślę, że będziesz nim zachwycona. Niestety drogi są tak kręte, że byle wycieczka trwa znacznie dłużej niż ustawa przewiduje, a tam gdzie jest lawenda zwykle nie ma wina - trzeba więc się ciągle przemieszczać. Dziś był dzień wyjątkowy bo spędzony stacjonarnie :))

      Usuń
  2. W takich temperaturach to ja czerwonego też nie tykam.
    Białe jest jak powiew świeżej oceanicznej bryzy,chociaż w Prowansji o nią trudno.
    Dołączam do Twojej uczty!
    I podziwiam,że nawet na wakacjach jesteś ,na łączach'.
    Baw się lawendowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj byliśmy na pięciu degustacjach i już w drogiej winnicy moje ślinianki odmówiły współpracy - wchodziło tylko białei rose, czerwone było wąchane i szeroko dyskutowane ale pić nie byłam w stanie - smakowałam maluteńkie łyczki. W kwestii białych - można dostać tu całkiem sympatyczne, pod Roussillon np produkowane są fajne winka musujące, co prawda bez apelacji, ale co tam! W Beaumes de Venise sprzedają zaś obłędne muskaty - nie tylko słodkie - w całkiem przystępnych cenach. Jest co pić ;) Ucztuj ze mną, żałuję, że nie w realu...

      Usuń
  3. Aga,
    bez apelacji wina mogą też zaskakiwać swoimi walorami.
    Przekonałam się o tym nie raz.
    Prowansja u mnie w odwrocie,ale może znowu...
    Langwedocja i śródziemnomorskie klimaty pociągają mnie teraz najbardziej.
    Ale muskat niesłodki byłby bardzo na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wytrawny muskat jest nieziemski, mi brak apelacji także zupełnie nie przeszkadza. Całuję z okolic Sault :)

      Usuń
  4. Pięknie i smacznie. Pozdrawiam pijąc konkurencyjne Cotes du Rhone :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pijesz u źródła??? Wczoraj byłam po raz kolejny w Chateauneuf du Pape, być może minęliśmy się na trasie. Dolina Rodanu to bardzo bogaty region winiarski - uwielbiam. Uściski!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Uskuteczniam swoje ochy i achy już od kilku dni :)

      Usuń
  7. czytając Twoją relację i oglądając zdjęcia można poczuć się tak, jakby się tam z Tobą było :) pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się jeśli zapach lawendy dotarł do Ciebie za pośrednictwem mojej relacji - trudno oddać ten klimat - jest nieprawdopodobny!! Ściskam gorrrrąco :)

      Usuń
  8. Czarujesz! upajaj się zapachem i chwilami! Miłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowansja już za mną, ale wspomnienia są nie do zmazania... wciąż czuję te zapachy :)

      Usuń
  9. Zazdroszczę...pyszna zapiekanka i te pola lawendy...naprawdę jest czego zazdrościć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowansję poznałam już całkiem dobrze. Za pierwszym razem jeździłam śladami Galów i Rzymian stopem przez miesiąc, za drugim natchniona lekturą książek Maylea zgłębiałam jego szlaki. Tym razem to był czysty prowansalski relaks - wdychanie zapachów, słoneczne kąpiele, godziny spędzone na słuchaniu cykad i wino, wino, dużo bardzo zimnego różowego wina. To były bardzo udane wakacje!

      Usuń
  10. Kuchnia francuska i lokalne wina - cudowne połączenie. W Prowansji jeszcze nie byłam, ale mam straszny sentyment do Bretanii, której odwiedzenie szczerze polecam. Udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to bardzo dobre połączenie. Bretanii nie znam, ale jako, że Francja to dla mnie kraina magiczna, wpisuję ją na listę miejsc wartych odwiedzin ;)))

      Usuń
  11. Aga, chyba wsiadam w pociag i jadę do Ciebie z Alzacji :) Odpoczywaj i napawaj sie tymi widokami oraz kuchnią. Prowansja jest magią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, wróciłam już więc jeśli wsiądziesz, to się nie spotkamy ;( Iwonko, dla mnie Prowansja, to taka kraina której nic zarzucić nie mogę, w którą stronę nie spojrzeć tam czekają mnie zachwyty - zachwyty które końca nie mają :) uściski!!

      Usuń
  12. Dziękuję za miłe słowa i za zaproszenie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakże ja Tobie zazdroszczę:)
    I tych pól lawendowych, i malowniczych widoków, i gratin,
    ale najbardziej chyba tego poczucia równowagi
    nad szklaneczką smakowitego Rose;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose ma kojące właściwości, przekonaliśmy się o tym nie raz. Stan równowagi jaki odczuwałam w Prowansji zaskoczył mnie samą, zero złych myśli, nerwów czy wyrzutów sumienia podczas nicnierobienia. Rzadko udaje mi się odciąć do tego stopnia - to bardzo miłe uczucie. Jestem już w domu, całe szczęście Rose jest tu ze mną..:)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Witaj Yourii, Prowansję trzeba odwiedzić, cytując słowa Iwonki - kraina ta jest magią, mam nadzieję, że zachęciłam do wyprawy i że niebawem Ty bedziesz mogła podzielić się swoimi zachwytami nad nią. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny :)

      Usuń
  15. ale Ci fajnie było, mam nadzieję, że porządnie wypoczęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Niemniej mogłabym tak odpoczywać znacznie dłużej...:)

      Usuń
  16. chce tam zostac z Toba... alez pieknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam miejsca, które zachwycałoby mnie bardziej. Tam odpoczynek ma inny wymiar, zmysły szaleją z rozkoszy. Jedynym mankamentem Prowansji są wszechobecne muchy, niekórzy jedneak twierdzą, że to lepsza alternatywa komarów, których tam bardzo niewiele :)

      Usuń
  17. Przepiekne zdjecia :) mozna sie rozmarzyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...dzięki, całe szczęście marzenia się spełniają :) Moje tegoroczne marzenie o Prowansji spełniło się w 100%

      Usuń
  18. Podróżując zawsze odwiedzam lokalne targi ... smaki , aromaty miejsc nieznanych pochłaniają mnie wtedy bez reszty .... nie umiem inaczej podróżować :) ...
    Aga , Prowansją mnie zachwyciłaś !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może moja opinia jest odosobniona, ale Prowansja dla mnie piękniejsza niż Toksania nawet, mogłabym tam jechać co rok. Odpoczynek w tym miejscu ma pełny wymiar, jedyny mankament - drożyzna, mimo to polecam ogromnie :)

      Usuń