Moja kuchnia - tętniąca spokojnym życiem kraina szczęśliwości, drewniane szafki w kolorze miodu, nieskończenie długi blat na którym można siekać, ugniatać, ubijać, wałkować godzinami, kojący widok na trzy strony świata - ta cudowna, sielankowa sceneria zamieniła się minionej niedzieli w tło krwawego spektaklu, którego głównym bohaterem byłam ja. Wszystko zaczęło się niepozornie od treningu 'killer' Ewy Chodakowskiej, być może nazwa tego programu wyszczuplającego powinna wróżyć krwawy ciąg dalszy - nie zorientowałam się w porę... Po pięciu minutach wyczerpującej do granic możliwości rozgrzewki stwierdziłam, że muszę iść doprawić pieczone ziemniaki - po killerze przecież nastąpić miał obiad. Po chwili więc, z finezją Edwarda Nożycorękiego, za pomocą świeżo zakupionych nożyczek do ziół cięłam solidną wiązkę oregano, za którymś sieknięciem udało mi się odciąć także kawałek własnego palca...
Krew była wszędzie, patrząc na czerwoną posadzkę i blat można by podejrzewać, że chwilę temu zakończyły się tu zdjęcia do kolejnej części "Piły".
Tym sposobem od kilku dni jestem wykluczona z aktywności kulinarnej, gotuję więc bób i nie eksploatuję za bardzo moich górnych kończyn. Na całe szczęście w nurt tego gastro-minimalizmu znakomicie wpisał się odkryty na blogu Italia od kuchni banalny makaron z duszoną cukinią, który nie wymaga zbyt dużego poświęcenia a pyszny jest niezwykle ( jem go na obiad codziennie od niedzieli ;) ).
Zaciekawił mnie pomysł sosu z duszonej, nie przesmażanej cukinii, dała mi także do myślenia uwaga, że Polacy mają tendencję do używania przesadnie dużej ilości przypraw i dosmaczaczy. Pomyślałam - być może, sama nie bardzo wyobrażam sobie nie dosypać ziela do zupy czy sosu. Polskie dania tradycyjne zresztą, nie mają racji bytu bez aromatycznych przypraw. W przypadku jednak bardzo świeżych, sezonowych składników powyższe mogą w zupełnie niepotrzebny sposób odwracać naszą uwagę od głównego tematu dania.
Tuż po odkryciu nowego zastosowania dla ukochanych warzyw, co tchu popędziłam po cukinie i przystąpiłam do czynów, przepis każe zastosować raptem cztery składniki: cukinię, cebulę, pieprz i parmezan, no i sól ale to oczywista oczywistość. Gdybyście wiedzieli jak trudno mi było powstrzymać się przed dorzuceniem czosnku i świeżej bazylii!! Dobrze, że się powstrzymałam bo sos wyszedł fantastyczny.
Krew była wszędzie, patrząc na czerwoną posadzkę i blat można by podejrzewać, że chwilę temu zakończyły się tu zdjęcia do kolejnej części "Piły".
Tym sposobem od kilku dni jestem wykluczona z aktywności kulinarnej, gotuję więc bób i nie eksploatuję za bardzo moich górnych kończyn. Na całe szczęście w nurt tego gastro-minimalizmu znakomicie wpisał się odkryty na blogu Italia od kuchni banalny makaron z duszoną cukinią, który nie wymaga zbyt dużego poświęcenia a pyszny jest niezwykle ( jem go na obiad codziennie od niedzieli ;) ).
Zaciekawił mnie pomysł sosu z duszonej, nie przesmażanej cukinii, dała mi także do myślenia uwaga, że Polacy mają tendencję do używania przesadnie dużej ilości przypraw i dosmaczaczy. Pomyślałam - być może, sama nie bardzo wyobrażam sobie nie dosypać ziela do zupy czy sosu. Polskie dania tradycyjne zresztą, nie mają racji bytu bez aromatycznych przypraw. W przypadku jednak bardzo świeżych, sezonowych składników powyższe mogą w zupełnie niepotrzebny sposób odwracać naszą uwagę od głównego tematu dania.
Tuż po odkryciu nowego zastosowania dla ukochanych warzyw, co tchu popędziłam po cukinie i przystąpiłam do czynów, przepis każe zastosować raptem cztery składniki: cukinię, cebulę, pieprz i parmezan, no i sól ale to oczywista oczywistość. Gdybyście wiedzieli jak trudno mi było powstrzymać się przed dorzuceniem czosnku i świeżej bazylii!! Dobrze, że się powstrzymałam bo sos wyszedł fantastyczny.
składniki:
pół paczki świderków,
spora młoda cebula,
trzy cukinie midi lub jedna wielkości tradycyjnej ale w tym przypadku musimy pozbawić ją pestek, jeśli wybierzemy mini cukinki musimy ich mieć co najmniej 8 sztuk,
szklanka wody,
pieprz drobno mielony - nie żałować!!,
sól,
parmigiano reggiano
Oto sekrety powstawania szałowego makaronu z duszoną cukinią.
Zakupiony w sklepie makaron wrzuciłam na gotującą się wodę - zarówno spaghetti, rurki jak i świderki spisały się równie dobrze (pozbawiona części palca zupełnie nie miałam ochoty na uprawianie domowej wersji pasty)
Dużą młodą cebulę pokroiłam drobno szczędząc palce tym razem, młodą cukinię obrałam, ze starszej zaś wyciągnęłam dodatkowo co większe nasionka. Następnie pokroiłam w umowną kostkę. Cebuli pozwoliłam dojść przez 3 minuty na oliwie, gdy zmiękła dodałam cukinię, zalałam całość wodą i osoliłam. Warzywom dałam 15 minut by ładnie zmiękły a po tym czasie rozgniotłam je drewnianą łopatką na całkiem niewyględną papkę, po czym oprószyłam drobno mielonym pieprzem. Po dorzuceniu do sosu klusek, przyprawiłam całość słuszną porcją tartego parmezanu.
Z uwagi na mój stan, który odczytuję jako kolejny manifest na rzecz wakacji, w ciągu ostatnich dni wykonałam ten makaron już trzykrotnie. Dzięki temu wiem, że lepiej smakuje gdy cukinię pozbawimy skórki, pieprz zostanie drobno zmielony a ser będzie najprawdziwszym parmigiano reggiano.
Bardzo współczuję utratę części palca:-( I tak jesteś dzielna, że w ogóle możesz gotować i to tak pysznie:-) Och zjadłabym taki makaron z cukinią. Ja ostatnie zużyłam na placuszki. Po urlopie wypróbuję Twojej wersji:-) A na blogu Italia od kuchni jest całe mnóstwo takich pyszności :) Dobrej formy i szybkiego powrotu do zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńBlog 'Italia od kuchni' zaczarował mnie dokumentnie, to prawda, że bardzo cenne informacje znaleźć tam można. Palec dobrzeje, powolutku się zasklepia, ale wciąż taki lekko odrętwiały, więc go oszczędzam. A w kwestii makaronu gadnij co mam w lunchboksie do pracy?
UsuńO biedactwo! Solidaryzuję się z Tobą, w bólu (sama ponad 3 tygodnie temu dość mocno się oparzyłam). Danie bardzo proste, ale przy świeżych składnikach musi smakować cudownie. Na lato idealne. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńO tak, a moje są zrywane tego samego dnia w którym lądują na talerzu, świeżość nad świeżościami!! Trzymaj kciuki za mój serdeczny palec, wygląda na to, że niebawem będę mogła go znów używać :)
UsuńTo świetna wiadomość! Dużo zdrówka :)
UsuńSuper, że Ci smakuje. Tak prosta rzecz, a cieszy :) U nas latem ten makaron jemy bardzo często, może nie codziennie, ale bywa, że 2-3 razy w tygodniu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że sprecyzowałaś dawkę cukinii, ja tego nie zaznaczyłam. Bywa, że daję jej nawet cały kilogram na dwie osoby u nas. Jak się rozgotuje na papkę, to objętościowo jest jej mniej.
Pozdrawiam.
Ja go jem z nieustającym apetytem już trzeci dzień z rzędu. Proporcje proforma, wiadomo, że w przypadku tego typu dań zwykle łapiemy, tyle ile akurat mamy w lodówce, niemniej cukinii powinno być sporo by oblepiła makaron z każdej strony :) grazie raz jeszcze!!
Usuńproste i pyszne:) najlepsze!
OdpowiedzUsuńNie umiem sobie wyobrazić prostszego makaronu, do tego ten cukiniowy monolog - danie warte by podawać je dalej, co ja już z rozkoszą uczyniłam :)
UsuńAguś, wracaj szybko do zdrowia po tej akcji pełnej grozy i bólu :(((
OdpowiedzUsuńTen makaron, mam na liście do zrobienia, więc jeśli i Ty polecasz, to szybciutko zabieram się do wykonania. Pozdrawiam
Wracam, wracam. Niestety wszystkie domowe czynności wykonuję w gumowej rękawicy, bardzo tego nie lubię, ale czuję, że za tydzień będę już w pełni sprawna. A makaron serwowany w Italii od kuchni warto podawać dalej, więc podaj dalej i Ty :)
UsuńBiedaczko, pozbawiona części ciała cierpisz zapewne, ale nie przeszkadza Ci to robić smaka innym;);)prostota zawsze w modzie! Zdrówka i szybkiej regeneracji!
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zastanawiałam czy krwawa opowieść idzie w parze z wybornym makaronem... chyba nie, ale musiałam wylać swoje żale. Dzięki Renulka za miłe słowa!
Usuńbędę musiała sprobować, bo cukinię uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńJa też ją bardzo lubię, w tym roku mam na nią wyjątkowego smaka :)
UsuńProsto i smacznie, no i z Twoją na dodatek rekomendacją, muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńNo i kuruj się szybciutko :)
Dzięki Moni, palec ma się coraz lepiej :) Sos z duszonej cukinii ma same zalety - szybko, bezboleśnie, smacznie i zdrowo. Gdy się go zestawi z ładnym makaronem to nawet oko cieszyć zaczyna (papka sama w sobie nieszczególnej jest urody). Serdezcności!!
UsuńI Ty też oddałaś się w szpony Pani Chodakowskiej? To już chyba jakaś epidemia :) Czy mnie też to czeka? (Obawiam się, że tak)
OdpowiedzUsuńMakaron z sosem cukiniowo - parmezanowym brzmi świetnie. Czasami to co proste i nieskomplikowane jest po prostu najlepsze :) Pozdrawiam całkiem słonecznie :)
Cześć Marta, uporałaś się już z egzaminami? :) Cieszę się, że Cię widzę!!! W kwestii Chodakowskiej byłam pełna dobrych chęci, ale sama rozumiesz - palec uniemożliwił mi dalsze treningi. Mój mąż do teraz się śmieje, że wiele jestem w stanie zrobić by uniknąć wysiłku fizycznego. Cukinia w miejsce tegoż wysiłku za to - jak najbardziej!!!
Usuńoj Biedaczko! aż mnie ciarki przeszły, jak pomyślałam o tych ostrych nożyczkach ...
OdpowiedzUsuńtakie makarony lubię bardzo, choć przyznaję, że tez korciło by mnie aby dodac czosnke i bazylię
z Chodakowska teraz będziesz miała chyba same złe wspomnienia :)
ja walczę z nią 7 tydzień, ale wyjazd wakacyjny tuż, tuż, więc troszkę trzeba się wysmuklić :)) pozdrawiam i uważaj na siebie !
Wraz z palcem, pozbyłam się też nożyczek... działałam w afekcie, nie będzie więcej ofiar :) Chodakowska jest ok, nożyczkom się dostało. Matko, jaką musisz być laską po 7 tygodniach!!! ściskam!!
Usuńzrobiłam podobny makaron pycha, ja jednak dodałam czosnek, dodałam mniej wody, a na koniec dolałam śmietany
Usuńposypane serem smakowało wybornie, dziękuję zatem za pomysł :)
Zasługa to autorki bloga 'Italia od kuchni', ja zwykle stawiam na bardziej złożone przepisy, ale ona mieszkając we Włoszech wie co mówi. Cieszę się, że zrobiłaś i, że smakował - nie mogło być inaczej :)
UsuńProsto i wytwornie, bo z lampką dobrego wina smaki się potęgują,
OdpowiedzUsuńa potrawa nabiera charakteru królewskiego dania.
Wstęp o rzezi na własnym ciele nie zniechęcił mnie , współczuję i życzę szybkiego gojenia.
Dobre wino - zawsze!!! Mam nadzieję, że niebawem przyjdzie mi zrelacjonować tutaj degustację win z Bordeaux... Palec wraca do żywych, nożyczki za to żywot zakończyły a cukinii wciąż mi mało :) Ściskam!
Usuń