Weekendowe lub świąteczne śniadanie. Chwila celebracji przy dzbanku pełnym dobrej herbaty. Można sobie wówczas pozwolić na taką fanaberię jak chociażby jajko na miękko - u mnie w domu ten śniadaniowy evergreen nigdy nie jest serwowany w pozaweekendziu. Pieczony w piątek kawał kanapkowego mięsiwa, jakaś sałateczka lub twarożek, świeże, chrupiące pieczywo a po wszystkim jeszcze kawka i dżemik ze spiżarki. Obowiązkowo także na naszym weekendowym stole pojawić się musi ajwar - pasta rodem z Bałkanów, którą szczególnie ukochała sobie nasza córka. Co roku, gdy tylko nastanie sezon paprykowy przygotowuję zastępy słoików napełnionych ajwarową masą by mogły nas cieszyć przez kolejne miesiące. W ubiegłą sobotę zajrzawszy do spiżarki, zauważyłam, że został w niej tylko jeden słoiczek, był to znak, że pora zakasać rękawy i uzupełnić niedobory.
Ajwar jest ponoć traktowany jako dodatek, my go lubimy jako formę samostanowiącą, nie potrzebuje towarzystwa sera ani mięsa, fantastycznie się komponuje z kromką chleba - ciemnego, czy białego nieważne. Nasze dziecko potrafi rozprawić się z całym słoiczkiem podczas jednej konfrontacji.
Ajwar nie traci absolutnie żadnych swych walorów po zapasteryzowaniu, znakomicie konserwuje go oliwa, która jest tu jednym z kluczowych składników. W związku z tym, że nastał urodzaj paprykowo-bakłażanowy zachęcam tych, którzy póki co nie mieli takiej jak ja tradycji, by w tym roku po raz pierwszy ajwar wykonali i nakarmili nim swoich bliskich.
składniki:
papryka czerwona 1 kg,
bakłażany 1 kg,
czosnek 3-4 ząbki,
papryczka chili - opcjonalnie i jej ilość zależna od indywidualnych upodobań,
szklanka dobrej jakości oliwy z oliwek,
sól
Podaję składniki na mniejszą ilość niż sama wykonuję, dla mnie satysfakcjonująca jest porcja z trzech kilogramów bakłażanów i papryki, wówczas mam zaopatrzenie na 12 miesięcy
Bakłażany obieramy ze skórki, kroimy w kostkę, paprykę czerwoną kroimy odjąwszy gniazda nasienne. Posiekane warzywa wrzucamy na gotującą się wodę na około 10 minut, po tym czasie odcedzamy i odciskamy paprykowo-bakłażanową krajankę na durszlaku. Przekładamy wszystko do malaksera i miksujemy, moim zdaniem ajwar nie powinien mieć konsystencji całkiem gładkiej, pozwólmy by kawałki papryki i bakłażana były wyczuwalne. Kolejny krok decyduje o efekcie końcowym naszej pasty. Na głęboką patelnię wlewamy oliwę, następnie wykładamy na nią zmiksowaną masę. Dopiero wówczas włączamy ogień i powoli mieszamy by oliwa związała nam całość. Gdy wyłaniać nam się zaczyna spójny zapach podgrzanej substancji jest to znak by ją doprawić - dodać zatem musimy czosnek, sól i ewentualnie chili. Ja robię zawsze dwie wersje ajwaru - ostrą i łagodną. Mojemu dziecku smakują obie.
Gorąca masę wkładamy do wyparzonych, niewielkich słoików, zakręcamy i odstawiamy do wystygnięcia do góry dnem.
Nawiązując do powyższych obrazków - gdy pieczywo pod ajwar jest własnego wypieku osiągamy pełnię śniadaniowej satysfakcji!
A wiesz, ze u mnie jest podobnie z tymi jajkami na miekko?
OdpowiedzUsuńAjwar wyglada zachecajaco, jeszcze nigdy nie robilam. Moze w weekend sie skusze?
Witaj Maggie! Koniecznie skuś się na ajwar.
OdpowiedzUsuńJajka na miękko to zawsze dla mnie wyzwanie, po pierwsze nie możesz dopuścić by pękły w wodzie, po drugie, musisz koczować nad garnkiem, po trzecie każdy lubi inaczej ścięte, więc wyławianie kolejnych sztuk musi się odbyć w bardzo precyzyjnym momencie. Kto miałby energię na taką kulinarną ekwilibrystykę w tygodniu?! Może ranne ptaszki, ale mnie nie było dane być jednym z nich... :)
Witam w klubie:) Jak dobrze, że nie jestem sama w tym weekendowym trybie. Nie ma co. Trzeba stworzyć weekendowo - jajkowo- na miękkową KOMITYWĘ! Jeśli chodzi o ajwar - nigdy wcześniej nie miałam z nim do czynienia. Ale jak To Aga - pełni dla mnie funkcję Motywatora:)
OdpowiedzUsuńJajko na miękko jest stanowczo najtrudniejszą potrawą świata. Pomysł z komitywą trafiony!;) Ajwar pyszny nieprzyzwoicie i może cieszyć przez rok cały. Polecam. Dzięki jak zwykle za miłe słowo!
UsuńŚliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAjwar zawsze kojarzy mi się z przyjaznymi Bałkanami.
I zawsze smakuje.
Dziękuję Amber. Ajwar przez tę ciepłą czerwień jest po prostu niezwykle fotogeniczny, z każdej strony ujęty wdzięcznie wypada na zdjęciu. Pozdrawiam bardzo!
Usuńpychota, to musi świetne! chętnie spróbowałabym choć odrobinę z razowym chlebkiem ;)
OdpowiedzUsuńJest przepyszny, jeśli go nie znasz, musisz poznać koniecznie! Pozdrowionka
UsuńBardzo dziękuję za miły komentarz ;) Twój przepis bardzo mi się podoba, zjadłabym taką kanapkę, dodatkowo te zdjęcia bardzo zachęcają ;D
OdpowiedzUsuńDroga Angie, bardzo miło Cię widzieć w moich skromnych progach. Dziękuję za miłe słowa, ajwar dobrze wychodzi na zdjęciach i wspaniale smakuje. polecam bardzo.
Usuńze świeżym chlebkiem... oj zjadłabym! a perspektywa zaopatrzenia na 12 miesiecy brzmi niezwykle kusząco :)
OdpowiedzUsuńJest kusząca! Warto wygospodarować chwilę i się zaopatrzyć. :) Serdecznie dziękuję za odwiedziny Kaś!
Usuń