Smażony mintaj, wędzona makrela i puszkowany tuńczyk - tak na pierwszy rzut oka wygląda TOP 3 najchętniej kupowanych ryb w Polsce. Mintaj by trafić na nasz stół ma kawał drogi do przebycia, gdyż poławiany jest w północnych morzach Pacyfiku, z tego też powodu kupić go możemy wyłącznie pod postacią mrożonych płatów. To bodaj najczęściej smażona ryba w naszym kraju, główny bohater piątkowych jadłospisów w wielu polskich domach, szkolnych stołówkach i wczasowych jadłodajniach, czołowa postać polskiej ryby po grecku, pulpetów rybnych i faszerowanej ryby w galarecie.
Makrela jest na tyle wpisana w polski krajobraz kulinarny, że wielu kojarzy ją z Bałtykiem, tymczasem poławia się ją w Atlantyku. Pasta z makreli to w kraju nad Wisłą śniadaniowy evergreen, przy czym w każdym domu znany jest ten najlepszy na nią sposób...
Karp jest co prawda wymieniany wśród popularnych i lubianych ryb polskich, ale poza okresem bożonarodzeniowym nie łatwo go dostać, mam zresztą wrażenie, że niespecjalnie o niego zabiegają. Dorsz i pstrąg wiodą prym wśród chętnie kupowanych polskich gatunków, no i śledź ale ten najczęściej w postaci już przetworzonej.
Dłuższy czas poszukiwałam miejsca z dobrymi rybami stąd i stamtąd, takimi, które sprzedawane świeże są świeże naprawdę, i takimi mrożonymi, które po rozmrożeniu będą jakości właściwej. Wygląda na to, że w końcu znalazłam swoje źródło. Na pierwszy ogień poszedł sandacz.
Smażona ryba najbardziej smakuje mi w Borach Tucholskich, w domu stawiam na bardziej niebanalne na nią sposoby, lubię ją piec, zawijać, opiekać w folii, pergaminie i zestawiać z ciekawymi dodatkami. Moją myśl od kilku tygodni zaprzątał pewien przepis znaleziony na stronie o!kuchnia był niezwykle kuszący gdyż nakazywał zestawić rybę ze szczawiem. Szczaw jak wiemy kwaśny jest i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że z rybą mu dobrze będzie.
Smażona ryba najbardziej smakuje mi w Borach Tucholskich, w domu stawiam na bardziej niebanalne na nią sposoby, lubię ją piec, zawijać, opiekać w folii, pergaminie i zestawiać z ciekawymi dodatkami. Moją myśl od kilku tygodni zaprzątał pewien przepis znaleziony na stronie o!kuchnia był niezwykle kuszący gdyż nakazywał zestawić rybę ze szczawiem. Szczaw jak wiemy kwaśny jest i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że z rybą mu dobrze będzie.
składniki, porcja dla 2-3 osób w zależności od apetytów:
filet z sanadacza 400 g,
olej rzepakowy,
sól,
jedna młoda cebula,
łyżka masła
dwie porządne garści szczawiowych liści,
szklanka śmietanki kremówki,
ząbek czosnku,
koperek,
pieprz drobno mielony
Rozmrożoną rybę kroimy na mniejsze kawałki, solimy i smażymy z obu stron na patelni grillowej z niewielką ilością oleju. W tym samym czasie na drugiej patelni przygotowujemy sos. Cebulę kroimy drobno i wrzucamy na rozgrzane masło, szczaw kroimy na cieniutkie wstążki i dorzucamy go do cebuli, szybciutko zalewamy całość śmietanką, przyprawiamy solą, pieprzem i dorzucamy pokrojony w cieniutkie talarki czosnek. Czekamy aż smaki się 'przejdą' a sos zredukuje, po około 5 minutach dodajemy rybę i pod przykryciem dajemy całości kolejne pięć minut. Drobno posiekany koperek dodajemy po zdjęciu całości z gazu.
Długi czas ryba na pierzynce z porów była moim numerem jeden, jednak od wczoraj o pierwsze miejsce na pudle walczy z nią sandacz na kremowym sosie szczawiowym. Nie mam słów by opisać jak pyszne jest to połączenie.
Przepis jest tym bardziej ciekawy, że pozwala na wdzięczne skorzystanie z dobrodziejstw zielonych liści, które zwyczajowo zawsze kończą w zupie. Nowa metoda na szczaw jest genialna!!!
Polecam Wam ogromnie rybę ze szczawiem serwować, póki czas :)
Jednocześnie mam prośbę, podsyłajcie mi swoje ulubione pomysły na rybę, jedno miejsce na moim pudle wciąż pozostaje nieobsadzone!
Koniecznie muszę powtórzyć ten przepis! Brzmi pysznie!
OdpowiedzUsuńGorąco do tego namawiam, szczaw dostaniesz teraz na każdym bazarku, warto ożenić go z dobrą rybą bo świetnie im razem :) Pozdrawiam!!
Usuńza szczawiem jakoś tak nie przepadam ale w tym sosie chętnie bym spróbowało bo brzmi kusząco :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tu szczaw może Cię oczarować, jest fajnie zrównoważony słodyczą śmietanki i wyczuwalną nutą czosnku. Kwas nie jest nachalny :) Bardzo dobrze wypada obok ryby.
UsuńŚwietny pomysł - połączenie delikatnej ryby i kwaskowatego szczawiu, pycha ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńWięcej niż świetny, dla mnie to jedno z większych odkryć stulecia!! :)
UsuńKolejna pysznie zapowiadająca się rybka w Twoim wykonaniu Agatko:-). U mojej mamy na działce wysyp szczawiu więc dla odmiany zamiast szczawiowej trzeba zrobić rybkę:-)
OdpowiedzUsuńŚwietna myśl Olimpio! Jaka szkoda, że my nie mamy szczawiu z własnych upraw, ryba w takim sosie podana rzuca na kolana, spróbuj koniecznie :)
UsuńMrożonych ryb nigdy nie tykam.
OdpowiedzUsuńDlatego też mam swoje źródła gdzie zawsze świeże.
A tak w ogóle to ryb jada się w Polsce o jejku,jak mało!
Sandacz na kremowym szczawiu bardzo do mnie przemawia,choć szczaw już nie majowy.
Ale jak rzucę się w łąki,to nazrywam młodziutkich listków...
Przyznam, że przepis wypatrzyłam jakiś czas temu i szczaw zdołał podrosnąć, jakoś wciąż czasu zbyt mało i żródła ryb dobrych brak mi było. Zaparłam się jednak i na dorodnego sandacza trafiłam, a że sos zrealizować chciałam za wszelką cenę, to i starsze listki dały radę. Jeżeli z młodymi ta potrawa wypadnie jeszcze lepiej, to ja nie umiem sobie już tego wyobrazić :) Rzucaj się w łąki Droga a potem recenzję dania mi prześlij. Całuję!!
UsuńW tym tygodniu Twój snadacz na szczawiu będzie na mym stole!
UsuńJakbyś tylko mogła zobaczyć me uradowane lico!! Smacznego Aniu :)
UsuńTo ja jak zwykle wylamuję się z top 3 :-)
OdpowiedzUsuńNajczęściej smażę pstrąga, z wędzonych jem trewala lub suma, a z puszkowych makrelę w pomidorach.
Co do sandacza to chyba najśmieszniejsza ryba slodkowodna, szkoda tylko że tak droga. Ale warti za nią zaplacic :-)
Ja też się wyłamuję, choć w dzieciństwie głównie smażonego mintaja wcinałam. Pstrąga to ja zawsze w Borach jadam, tam jest poławiany i smakuje mi najlepiej. Mam słabość do halibuta - w każdej postaci. Sandacz to moja nowa miłość - to bardzo delikatna i uniwersalna ryba dlatego pewnie tak jej dobrze w towarzystwie szczawiu i czosnkowej śmietanki. Serdeczności!!
UsuńTo ja miałam to szczęście, że moi dziadkowie mieszkali nad samym jeziorem. Nie jadałam w ogóle mrożonych ryb, żadnego mintaja i morszczuka;-) Same szczupaki, sandacze, liny i płocie:-) Oj, co to były za czasy - ile bym dała, żeby wróciły;-) Agatko, Twoja propozycja bardzo kusząca i niebanalna - zresztą jak większośc Twoich potraw:-) I chyba najbardziej lubię smak ryb słodkowodnych:-)
OdpowiedzUsuńAle masz cudne wspomnienia!! Ja też wolę te słodkowodne, żałuję, że nie mam ich na co dzień. Marzy mi się wędkowanie. Są takie przepisy, które uwodzą i nie dają o sobie zapomnieć na długo... zapoluj na ulubioną rybę i zestaw ją z kremowym sosem szczawiowym. Będziesz zachwycona, jestem o tym przekonana!!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za rzadko jadam ryby i zupełnie nie wiem dlaczego, skoro je lubię. Czas to zmienić, narobiłaś mi smaka swoją potrawą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Skoro tak, to ta propozycja jest dla Ciebie! Ja też nie jadam ryb często, ale jako, że znalazłam swoje miejsce, gdzie po ryby warto, statystyki będą się zmieniały z każdym tygodniem :)
UsuńRyba ze szczawiowym dodatkiem ... świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńIdealna propozycja na lekki letni obiad.
Lekki jak lekki, sporo tu kalorycznej śmietanki :) ale z całą pewnością jest idealne na letni obiad Danie doskonale wypada z młodymi ziemniakami i koperkiem, polecam, póki szczaw dostępny. ściskam!!
Usuńja w sezonie będę pracować jako kelnerka na smażalni więc coś czuję, że rybek będę miała przesyt... ;)
OdpowiedzUsuńO tak, to nieuniknione, to ja bym na Twoim miejscu teraz poraczyła się dobrymi, pachnącymi rybami w cudownych oprawach, co będzie w przyszłości to będzie. Nie martwmy się na zapas :)
Usuńprzepysznie wygląda! z tym sosikiem bajka po prostu ... do tego ziemniaczki koperek, pycha bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że będzie pyszny, ale, że będzie w stanie zdetronizować mojego dorsza na pierzynce z porów nie sądziłam. Teraz potrawy walczą o hegemonie na moim letnim stole :)
UsuńLubię ryby, chętnie skusiłabym się na Twoje pyszne danko! Prawda jest jednak taka, że w małej miejscowości dostęp do świeżych ryb jest bardzo, ale to bardzo ograniczony :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem, mam nadzieję, że to się będzie zmieniać. Nawet w Warszawie trzeba się nachodzić i wiele razy obrać złą drogę aby w końcu do celu właściwego trafić. Cóż, pozostaje udać się na ryby w wakacje i przytargać do domu jakieś zacne egzemplarze :)
UsuńIście królewski obiad. Sandacz to jedna z moich ulubionych ryb, polecam w szczególności w sosie śmietanowym z kurkami. Niestety, kupno dobrej ryby to trudne zadanie... Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńMasz go Magda na blogu? Z chęcią wypróbuję, kurki lubię ogromnie, a wszystko co w sosie śmietanowym w naturalny sposób znajduje się w kręgu moich zainteresowań. Już dziś zastanawiam się jaką rybę kupię następnym razem ;)
UsuńJeszcze nie, ale jak zdradzisz mi gdzie zaopatrujesz się w ryby to może się niedługo pojawi :) Miłego dnia
UsuńJest pewna budka na bazarku przy Porajów i tam w niej jest taki Pan, co o rybach wie bardzo dużo, chętnie się tą wiedzą dzieli i jest gotów cuda sprowdzić do swojego sklepu - póki co byłam tak dwukrotnie i wiem, że będę jeszcze wiele razy, poza tym odkryłam stronę smacznarybka.pl gdzie planuję zamawiać polskie gatunki. Dam znać jak to działa i czy ryby będą fajne :)
UsuńSzczaw głównie wykorzystuje się w zupie i zapomina o tym, że ma nam o wiele więcej do zaoferowania. Przykładem tego jest cudowny sandacz w szczawiowym sosie :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Ryba podkręcona kwaśną nutą szczawiu to prawdziwe niebo w paszczy, do tego śmietanka i czosnek, które dodatkowo urozmaicają smakowo tę kompozycję. Nie znam zbyt wielu sposobów na szczaw - zasadniczo dwa, o których tu mowa, szczaw to dość trudny towarzysz, ale niewątpliwie warto poszukać na niego sprawdzonych receptur. Ryba czuje się z nim znakomicie :)
UsuńA ja mintaja to chyba nigdy nie jadłam!
OdpowiedzUsuńChyba, że nieświadomie;)
Czasami trafiam na dorsza, który da się zjeść.
Wędzoną makrelą nie pogardzę od czasu do czasu.
Zwykle wybieram pstrąga i karpia, bo najświeższe, z okolicy,
a sandacza kupuję jeszcze nie patroszonego:)
Twoja rybna propozycja pysznie się zapowiada!
Musiałaś go jeść, choćby w jakiejś wczasowej jadłodajni :) w takich miejscach to zawsze był piątkowy hicior. Niedługo też będę jadła świeże pstrągi prosto z leśnych łowisk...bardzo czekam na ten czas. Makrelę też lubię, choć słyszałam z pewnych profesjonalnych ust, że makrela po uwędzeniu jest jeszcze mrożona nim zostanie wystawiona na sprzedaż i to mnie tak jakoś zaniepokoiło, choć nie wiem czy powinno. UŚCISKI!
UsuńAgusiu, piekne zdjecia, wspaniały przepis, fajny pomysł smakowy,
OdpowiedzUsuńteż tak myslę,że w taki sposób każda ryba nabierze szczególnego wyrazu.
Szczaw bardzo wdzięcznie podkreśla rybie walory, pod warunkiem, że walory będą nizaprzeczalne i symbolem jakości dobrego żródła oznakowane :)
UsuńPięknie się prezentuje Twój sandacz i aż ślinka mi cieknie na samą myśl, nie będę więc opisywać reakcji mego organizmu na prezentowane zdjęcia :) Zazdroszczę Ci rewelacyjnej rybnej zakupo - miejscówki. Zdobycie świeżej, tudzież dobrej jakości mrożonej ryby to o dziwo nie lada wyzwanie - niestety. Myślę, że szczaw jako składnik sosu niebawem mnie skusi.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Martuś, wiem, że będzie Ci smakował w sosie przy rybie :)
OdpowiedzUsuń