Jest jakaś magia w dzieleniu się chlebem. Nie jest to zwykłe częstowanie, znaczy dużo więcej. Gdy dzielimy się chlebem, który upiekliśmy samodzielnie wymiar tej wyjatkowości jest jeszcze większy. Piekłyśmy na kilkadziesiąt piekarników tym razem, zapach oliwkowego pieczywa musiał się wbić w atmosferę nad całą Europą - tyle nas było do pieczenia chleba!!!
Gdyby nie towarzyszyły mi rozmaite przygody przy okazji 'akcji chleb' - nie byłabym sobą, dlatego w ramach preludium zepsuł mi się mój hołubiony od miesięcy zakwas. Gdy wyjęłam go z lodówki, przez dwa dni dokarmiałam - tym co lubi i odstawiałam w przyjemnie ciepłe miejsce, trzeciego dnia zaś oniemiałam bowiem na powierzchni mojego zakwasu pojawiła się zagadkowa substancja o fałdowanej strukturze i paskudnym zapachu. Załamałam ręce, no bo ten chleb miał mi wyjść idealnie - wymiar sukcesu miałam już misternie zaprojektowany w głowie i zdawało się, że nic nie zaburzy tego planu... a jednak.
Z zakwasem przyszło się pożegnać i w akcie lekkiej desperacji zastąpić go drożdżami. Nie chciałam zanadto zmieniać receptury, więc z niemałą obawą resztę pozostawiłam bez zmian, a potem czekałam co się wydarzy. Wydarzyła się focaccia - jedna z pyszniejszych, jakie jadłam w życiu, idealnie wyrośnięta w środku a na zewnątrz cudownie chrupiąca.
Poniżej podaję przepis, którego bazą wyjściową był pszenny chleb oliwkowy wg. J.Hamelmana. Z wiadomych względów pominęłam zakwas, który jest podstawą oryginalnej receptury.
składniki:
20 g drożdży
360 g wody ciepłej
720 g mąki pszennej
2 łyżeczki soli
200 g toskańskich oliwek
kilka gałązek rozmarynu
sól gruba morska do posypania
Połączyłam wszystkie składniki w misce i pozostawiłam na 2 godziny pod przykryciem. W tym czasie dwukrotnie odpowietrzałam ciasto - wyrabiając je delikatnie - wciąż w misce. Następnie w dłoniach uformowałam placek nieco grubszy od pizzy, wyłożyłam go na papier do pieczenia i kazałam odczekać pół godziny. Zanim włożyłam ciasto do pieca ponakłuwałam je palcem równomiernie, obficie polałam oliwą i posypałam solą morską. Ciasto piekło się 25 minut w piekarniku nagrzanym do 220 stopni.
Wraz ze mną, znakomite pieczywo popełniły:
Alucha http://nieladmalutki. blogspot.com/
Amber http://www. kuchennymidrzwiami.pl/
Ania http://bajkorada. blogspot.com/
Ania http://jswm.blogspot.com/
Ania http://everydayflavours. blogspot.com/
Amber http://www.
Ania http://bajkorada.
Ania http://jswm.blogspot.com/
Ania http://everydayflavours.
Anna ŻYCIE OD KUCHNI <http://ankawell.blogspot.com/
Ela J-ak* sobotaprzygarach. blogspot.com
Gatita http:// kulinarneprzygodygatity. blogspot.com/
Jola http://smakmojegodomu. blox.pl/html
Kamila http://ogrodybabilonu. blogspot.com/
Karolina http:// stokolorowkuchni.blox.pl/html
Karolina : http://Jola http://smakmojegodomu.
Kamila http://ogrodybabilonu.
Karolina http://
Małgosia http://akacjowyblog. blogspot.com/
Margot http://kuchniaalicji. blogspot.com/
Marzena http:// zaciszekuchenne.blogspot.com/
Myniolinka http:// slodkieimpresje.blox.pl/html
Olga waniliowachmurka.com
Marzena http://
Myniolinka http://
Olga waniliowachmurka.com
Piegusek http://piegusek1976. blogspot.com/
Sara http://www. pieczarkamysia.pl/
Renata S. http://forksncanvas. blogspot.com/
Sara http://www.
Renata S. http://forksncanvas.
Dzięki Dziewczynki za wspólny czas przy chlebie, Wiśle dziękuję za wyszukanie tego znakomitego przepisu, który na stałe się wpisze w mój grafik kolacyjny, a Amber, za cudowne ogarnięcie tej całej naszej bandy :)
PS Przepraszam za mały poślizg w publikacji :)
PS Przepraszam za mały poślizg w publikacji :)
Bylam, zagladalam kilka razy, no i wreszcie jest twój post :) Focaccia wygląda slicznie! Ciesze się, ze dolaczylas do nas. Do następnego pieczenia :)
OdpowiedzUsuńNie miałam możliwości kliknąć wcześniej i w porę zamieścić posta ;) Też się cieszę, że dołączyłam - efekt zrywu był przesmaczny, poza tym cudownie jest oglądać tyle udanych bochnów i focaccii. Dzięki ogromne!!!! do miłego.
UsuńBella, bella, bellissima !
OdpowiedzUsuńGdy zakomunikowałaś mejlowo, że zepsuł Ci sie zakwas, to mnie włączyły sie wszystkie lampki kontrolne, zaczęłam dokarmiać, dokarmiać, aż się bałam ,że przekarmię swój.
Pozdrawiam i cieszę się,że znowu mogłam dołączyć nie tylko do europejskie wspólnoty piekarniczej, bo z nami też i USA , więc to Swiatowe Towarzystwo Piekarnicze.Pełna nobilitacja.
Mam trochę lewe ręce do pieczenia, dlatego zawsze coś musi się wydarzyć, co delikatnie krzyżuje mi plany. Całe szczęście mimo braku zakwasu podjęłam się pieczenia i było pysznie, że hej!! To wspaniale, że nasza akcja przyjęła wymiar międzykontynentalny!!!
Usuńzakwas czasami tak ma ,ale na drożdżach focaccia udaje się znakomicie , czego przykładem jest ta u ciebie
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie, miło było
...i ja dziękuję Droga Margot, to była przyjemność nad przyjemnościami. Mój dom jeszcze nieraz zapachnie oliwkowo-rozmarynowym pieczywem. To pewne!
UsuńAle i tak chyba poszło lepiej, niż z bagietkami, co? :) Ja tam bym zjadła jej sobie kawałek na aperitivo.
OdpowiedzUsuńOliwę trzymaj w nieprzezroczystych/zaciemnionych pojemnikach, słonko. Taka drobna sugestia.
Oj, znacznie lepiej, focaccia była wyborna i bardzo ładna. Zakwas pokazał mi figę, ale dałam radę bez niego. Ta buteleczka z oliwą to wersja do serwowania na stole, będę pamiętać by słońca promienie nie musnęły żadnej z moich cennych butelczyn :) całuski
UsuńDziękuję za wspólne pieczenie- było pysznie!:))
OdpowiedzUsuńI ja bardzo dziękuję, chleb jednoczy. Fajnie, że miałyśmy okazję się przy nim spotkać :)
UsuńFocaccia znakomita, mimo tych problemów! Dziękuję za wspólny czas! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilko, wyszła znakomicie - zgodnie z założonym przeze mnie planem. Zakwas będę musiała zdobyć od kogoś, wersja focaccii na drożdżach, jak dla mnie bomba! Dziękuję za ten wspólny czas.
UsuńŚliczna focaccia!
OdpowiedzUsuńTwoje słowa dokładnie oddają klimat naszego wrześniowego spotkania na kilkadziesiąt piekarników.
Jaka moc jest w nas!
Dziękuję moja Droga,że zechciałaś w tej magii uczestniczyć.
a jaka była pyszna!!! dziękuję, że zaraziłaś mnie tą magią. Domowy chleb to fajna sprawa :)
UsuńWspaniała focaccia :) piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólną zabawę i do następnego pieczenia :)
Wymiar tej wspaniałości mnie oczarował. Pachniało, wyglądało, smakowało, chrupało. Wszystko było jak należy, mimo, że nie byłam pewna czy 20 g drożdży da radę reszcie składników. Dziękuję ogromnie za ten czas i do następnego!
UsuńAgnieszko foccacia wyszła Ci cudnie pomimo małych przygód no zakwasu jedynie żal :) Dziękuje za wspólne pieczenie, było super :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZakwas postaram się od kogoś wydobyć, muszę najpierw jednak poznać przyczynę zepsucia, aby nie popełnić ponownie tego samego błędu :)
UsuńŚciskam i bardzo miło było mi piec w tak zacnym gronie - dzięki!
Po zakwas zajrzyj do Zakwasowej Mapy, na pewno kogoś znajdziesz. A focaccia przepiękna.
OdpowiedzUsuńDobrze zerknę :) Dzięki. Focaccia wyszła popisowo, w moim przypadku wypieki nie zawsze się udają, a tu sukces był stuprocentowy.
UsuńFoccacia jak malowana :)
OdpowiedzUsuńWiem :) Rzadko jakikolwiek mój wypiek tak cieszy oko i podniebienie jak ten właśnie :)
Usuńwybrnęłaś Aga cudownie - upiekłaś wspaniałą facciacę ... ten rozmarynowy akcent - mmmmm :)
OdpowiedzUsuńtylko zakwasu żal ...
Zakwasu nie opłakuję, będzie nowy :) Akcent rozmarynowy jest dla mnie nieodzowny w niektórych sytuacjach. Ostatnio o rozmaryn trudno w Warszawie. Nie wiem z czego to wynika, dobrze, ze go zdobyłam. buziaki
Usuńnie tylko w Warszawie o rozmaryn ciężko ... w Krakowie ostatnio też nie mogłam go kupić w miejscach , w których zawsze wielki wybór ziołowych doniczek miałam ...
UsuńCo za focaccia! cudnie Ci się upiekła! dziękuję za wspólne doświadczenie i do następnego :)
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję, fajne to nasze wspólne pieczenie. A do focaccii będę wracać, bo mnie oczarowała :)
UsuńI wszystko dobrze się skończyło:) Apetyczną focaccią:)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, bo nawiązując do poprzednich razów, różnie to ze mną i chlebem bywało... ;)
UsuńUna focaccia estupenda!!!! ummmmm!!!! besotes
OdpowiedzUsuńGracias Eva!! Ahora voy a ver, que has preparado en tu cocina, besitos ;)
UsuńKilkadziesiąt piekarni - jak to dumnie brzmi! :))
OdpowiedzUsuńFocaccia piękna :)
Dziękuję za wspólny czas :)
Super fajnie uczestniczyć w takim zbiorowym chleba pieczeniu, nie ma co! Dzięki i do kolejnego :)
UsuńCudna foccacia:). ja piekłam tylko chlebek, ale przy następnej okazji odłożę troszkę ciasta:) dziękuję za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a u mnie tylko focaccia :) Fajnie wyszła, jestem zakochana w tym przepisie. Wielkie dzięki za ten czas.
UsuńJa również dziękuję za ten wspaniały czas!:) Piękny wypiek mimo perypetii:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba muszę te perypetie wpisać w normę, zawsze coś się zadziać musi gdy postanawiam piec :) Do kolejnego razu Karolino!!
UsuńI ta moc niech trwa:-)! Śliczna focaccia Agatko:-) Dzięki za wspólny czas:-)
OdpowiedzUsuńDzięki Droga! A, że piękna focaccia mi wyszła, potwierdzam zdecydowanie, każdy udany wypiek urasta w moich oczach do rozmiarów piekarniczego monumentu!!! Jestem z niej dumna jak paw ;)
UsuńPyszna, chyba muszę spróbować. Pozdrawiam i do następnego pieczenia :)
OdpowiedzUsuńA ja dla odmiany powinnam popełnić chlebek, choć focaccia tak pyszna, że pewnie najpierw ją powtórzę ;)
Usuńwygląda naprawdę pysznie, ależ mam na nią teraz ochotę :)
OdpowiedzUsuńNic prostszego Kasiu, w mojej wersji focaccia to banał, nie ma w niej co prawda szlachetnego zakwasu, ale jest smak, że hoho!!
UsuńFajny pomysł, takie wspólne pieczenie :) Wygląda bardzo smakowicie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPomysł przefajny, poza tym z każdym kolejnym razem coraz nas więcej. Focaccia bardzo smakowita - rozmaryn, oliwki, oliwa i gruba sól świetnie ją doprawiły :)
UsuńJakiś czas temu, wolę już o tym nie pamiętać,
OdpowiedzUsuńna moim zakwasie również pojawiła się materia
o dziwnej strukturze i niezbyt przyjemnym zapachu:/
Na szczęście pod spodem zakwas wyglądał
i co najważniejsze pachniał całkiem przyjemnie.
Pozbyłam się 'potwora', dokarmiłam zakwas
i okazało się, że żyje i ma się całkiem dobrze:)
A Twoja focaccia cuuudna!:)
Pyszne są efekty naszego wspólnego pieczenia:)
Przyznam się, że też podjęłam próbę ratunkową, ale na nic moje wysiłki - woń była coraz bardziej kłopotliwa. Potwór wygrał. Całe szczęście obyło się bez konsekwencji dla focaccii. Powstała i to jaka ładna i pyszna. Zaczynam wierzyć, że do pieczenia się nadaję... ;)
UsuńProsto i pięknie, tak jak lubię.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się Tobie podoba, chętnie bym Cię nią poczęstowała :)
UsuńElegancka!!!
OdpowiedzUsuń...nie inaczej :) Była niezwykle wytworna. Dzięki !!!
Usuńpiękna :) aż ponownie mam ochotę ją upiec :D
OdpowiedzUsuńDzięki, to była moja pierwsza własnoręcznie dokonana focaccia - jestem z niej bardzo zadowolona :)
Usuń