Jest takie miejsce w mazowieckim, do którego wrócić od dawna chciałam. Gdy byłam w nim po raz pierwszy z grupą przedszkolnych dzieciaków, zamarzyłam by w przyszłości zabrać tu własne pociechy. Rzecz się ziściła w tym tygodniu.
Gospodarstwo ekologiczne Państwa Ewy i Petera Stratenwerth to nie tylko cudowna, dziewicza okolica, nie tylko zwierzaki i świetne produkty, ale także i przede wszystkim eko-edukacja. Dzieciaki uczą się rozróżniać gatunki zbóż, przesiewać mąkę, wyrabiać chleb, słuchają fascynujących opowieści o owadach, obserwują jak wygląda gniazdo trzmiela od wewnątrz, robią świece z pszczelego, pachnącego wosku, wąchają zioła, uczą się o ich właściwościach, sadzą drzewa, tworzą śliczniutkie wycinanki, z zaciekawieniem oglądają grill słoneczny i zachłystują się urokiem wsi bez końca.
Kolejny raz przywiozłam z Grzybowa wspaniałe wspomnienia, przywiozłam także fantastyczny chleb razowy wyrabiany na miejscu już od ponad 20 lat oraz przepyszny dwumiesięczny ser szwajcarski - trzeba nadmienić, że gospodarz Peter pochodzi z Bazylei, więc zacięcie do sera ma we krwi :) Gospodarze są wegetarianami, dlatego tutejszy ser powstaje przy użyciu podpuszczki mikrobiologicznej.
Grzybów to cudowne miejsce na wycieczkę, albo Zieloną Szkołę (grupy do 15 osób). Grzybowskim arcypysznym chlebom przyjrzeć się można bliżej na stronie Biopiekarni, na terenie Gospodarstwa działa odpowiedzialne ze organizację opisanych warsztatów Stowarzyszenie Ziarno, jednym z głównych jego celów jest edukacja i promowanie ekologicznego sposobu na życie. To bardzo świetny cel, oby więcej i więcej takich miejsc w Polsce!
....skoro mam ser z Grzybowa i mam także szparagi z Gospodarstwa Państwa Majlertów, co oczywiste bo mam je w sezonie codziennie, dziś serwuję wiosenny suflet z udziałem obojga, na który najserdeczniej zapraszam.
Kolejny raz przywiozłam z Grzybowa wspaniałe wspomnienia, przywiozłam także fantastyczny chleb razowy wyrabiany na miejscu już od ponad 20 lat oraz przepyszny dwumiesięczny ser szwajcarski - trzeba nadmienić, że gospodarz Peter pochodzi z Bazylei, więc zacięcie do sera ma we krwi :) Gospodarze są wegetarianami, dlatego tutejszy ser powstaje przy użyciu podpuszczki mikrobiologicznej.
Grzybów to cudowne miejsce na wycieczkę, albo Zieloną Szkołę (grupy do 15 osób). Grzybowskim arcypysznym chlebom przyjrzeć się można bliżej na stronie Biopiekarni, na terenie Gospodarstwa działa odpowiedzialne ze organizację opisanych warsztatów Stowarzyszenie Ziarno, jednym z głównych jego celów jest edukacja i promowanie ekologicznego sposobu na życie. To bardzo świetny cel, oby więcej i więcej takich miejsc w Polsce!
....skoro mam ser z Grzybowa i mam także szparagi z Gospodarstwa Państwa Majlertów, co oczywiste bo mam je w sezonie codziennie, dziś serwuję wiosenny suflet z udziałem obojga, na który najserdeczniej zapraszam.
Sezon szparagowy w pełni, nie umiem się oprzeć tym warzywom, powiem zresztą szczerze, że nawet nie próbuję. Szparagów nie widać co prawda na zdjęciach, ale zapewniam, że w jajecznym wnętrzu aż się od nich roiło :)
inspirowałam się przepisem od Amber
składniki na dwie porcje:
2 jajka od zielononóżek - żółtka oddzielamy od żółtek,
10 g mąki,
10 g masła,
100 ml mleka,
4 zielone szparagi,
estragon,
cztery łyżki tartego sera z Grzybowa (mój był krowi, dojrzewał dwa miesiące, miał wyrazisty smak, myślę, że można spokojnie zastąpić go charakternym Gruyerem),
odrobina młodego szczypioru z parapetu,
sól
nieco masła do wysmarowania foremek
Zaczęłam od ugotowania szparagów, wrzuciłam je jak zawsze na osolony i lekko osłodzony wrzątek, dałam im 3 minuty, po czym ostudziłam przelewając lodowatą wodą.
Na patelni przygotowałam zasmażkę z masła i mąki, stopniowo dolewałam do niej mleko. Gdy masa była spójna i gładka wtarłam ser szwajcarski i dodałam sól. Odstawiłam do przestygnięcia.
Jajka oddzieliłam od żółtek, po czym z białek ubiłam sztywną pianę. Żółtka dolałam do wystudzonej masy serowej, wymieszałam i doprawiłam estragonem (może być suszony jak i świeży), następnie bardzo delikatnie wmieszałam ubite białka, na sam koniec wrzuciłam drobno pokrojone szparagi i szczypior. Wlałam do sufletówek wysmarowanych masłem, piekłam w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, na środkowej blaszce przez 20 minut.
Połączenie szparagów i szwajcarskiego sera to nie nowość, dlatego wiedziałam, że duet ten wypadnie wybornie w suflecie, poza wszystkim suflet miły jest dla oczu. :) Wbrew temu, co niektórzy sądzą nie jest też wcale daniem trudnym, pracochłonnym, czy wymagającym. Polecam!
Aga,
OdpowiedzUsuńchcę Twój suflet i chcę do Grzybowa!
U mnie dzisiaj też szparagi...
Jem je bez opamiętania.
Wszystkiego miłego!
Do Grzybowa koniecznie, najlepiej z potomstwem, bo wrażenia niezapomniane, a w kwestii mojego/Twojego sufletu - nic prostszego, jak przyjedziesz po szparagi, do mnie jest na piechotkę, daj tylko cynk wcześniej :)
UsuńCodziennie świeże szparagi - zazdroszczę. Ale do sufletu może się zabiorę. Raz, że od dawna sobie obiecuję a dwa, że wszystkie składniki akurat mam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, wcale nie jest to trudne zadanie, ja robiłam pierwszy raz i zobacz jak pięknie mi wystrzelił w górę! Szparagi pochodzą z pola, które rozciąga się vis a vis mojego domu, kupuję je na łebki - mam dobrze :) Mątewko estragon jest tu nieodzowny, ładnie współistnieje ze szparagiem.
UsuńWow, suflet...kiedyś robiłam, ale nie jest to danie, które powtarzałabym co jakiś czas (czytaj: często;))... Agato, Twoje zdjecie przy profilu jest prześliczne;) nie mogłam oderwać od Ciebie oczu;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwały, czerwienię się i ja i suflet też się trochę rumieni. W prowansalskich okolicznościach przyrody każde zdjęcie wychodzi bosko, to robił mój mąż - bardzo je lubię :)
UsuńJest piękne! A małżonek utalentowany skoro takie cuda trzaska;)
UsuńWspaniale, że są takie miejsca jak Grzybów!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie robiłam sufletu, a moje wyobrażenie o trudności jego przygotowania
jest tak mocno zakorzenione w mojej świadomości, że ciężko jest mi je przezwyciężyć;)
Twój wygląda bosko, a po jego składzie śmiem twierdzić, że tak samo smakuje!
Szparagi to i moja codzienna przyjemność:)
Niech Ci suflet strasznym nie będzie, też się go bałam, ale skoro spontanicznie udał mi się tak pięknie (bo według mnie piękny wyszedł niezwykle) to Tobie wyjdzie tym bardziej. Skuś się raz dwa!
UsuńJuż nie pamiętam, kiedy robiłam suflet....Twój ze szparagami pobudza wyobrażnię. Pozdrawiam serdecznie : )
OdpowiedzUsuńSuflet zawsze działa pobudzająco, chyba, że osiądzie - ten był mój pierwszy i grzecznie trzymał fason. Wnętrze miał bardzo ciekawe, ja nie umiem żyć bez szparagów w maju, więc wrzucam je do wszystkiego. Jem je rano, w południe lub wieczorem, póki co mi służą :) Również serdecznie pozdrawiam
UsuńAguś, rzadko robię suflety, i równie rzadko mi się udają :)
OdpowiedzUsuńZapisuję Twój przepis i odkładam na górę "do zrobienia" (góra już jak Mont Everest)
Opowieść o Grzybowie bardzo zachęcająca, moja córka jeździ
do Tusinka http://www.dzieciochatki.pl/ miejsce o bardzo podobnym profilu
i programie dla Rodziców z dziećmi, też warte uwagi .
Pozdrawiam
Droga Bożenko, Mont Everest wysoki, a górę zdobywa się zwykle od podnóża, odhaczaj zatem kolejne etapy na trasie do szczytu i pędź co tchu bo szparagi skończą się w tym roku pewnie nieco wcześniej niż zwykle ;) Ależ mi się podoba ten Wasz Tusinek! Również zapisuję :)
UsuńPyszny suflet! I ze szparagami!
OdpowiedzUsuń...bo teraz u mnie wszystkiemu towarzyszyć musi szparag, taka moja majowa przypadłość. Warto popełnić ten suflet, przepisy Amber nigdy nie zawodzą :)
UsuńGrzybów - jak widać - miejsce ciekawe, w najbliższym wolnym terminie polecę jak na skrzydłach o choć nie mam już małych dzieci to jednak sama chętnie się wybiorę. Suflet przecudny i taki wyrośnięty pięknie. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDo Grzybowa koniecznie, to niezwykłe miejsce! Suflet polecam bardzo, bardzo - szparag pięknie w nim pobrzmiewa :)
Usuńjak tu sielsko i anielsko ......
OdpowiedzUsuńi jak smacznie!