Jako, że pewien entuzjazm kulinarny zaczęłam znów u siebie odnotowywać, systematycznie zaliczam kolejne punkty świątecznego planu. Kilka dni temu w godzinach przedpołudniowych udałam sie zatem do supermarketu po niezbędniki, które niekoniecznie muszą być ekologiczne tudzież opatrzone magicznym certyfikatem dającym mi gwarancję dobrego wyboru...
Idąc, byłam w cudnym nastroju, przekroczywszy sklepowe bramki tanecznym krokiem przeszłam przez aleję rozmaitości prezentowych maści wszelkiej. Minęłam kilka pań i panów dumających nad potencjalnym zakupem dla wnucząt bądź dzieci, przeszłam obojętnie obok stert uśmiechniętych od ucha do ucha czekoladowych Mikołajów, zignorowałam pląsające na głównej alei stadko hostess w strojach anielskich i w rytm nieśmiertelnego przeboju Michaela Boltona dotarłam do pierwszego interesującego mnie stanowiska. Wesoła i pełna dobrych zapatrywań na przyszłość. Wszystko zdawało mi się piękne do czasu, gdy wiedziona melodią Last Christmas złapałam się na tym, że oto wrzuciłam do wózka 5 opakowań odświeżacza toaletowego o zapachu cynamonu... Prawie dałam się złapać! Siwobrody staruszek spozierający na mnie zewsząd zaczął mi się jawić jako bezczelne, rubaszne, podstępne dziadzisko, czym prędzej odstawiłam na miejsce wszystkie sztuki, przeleciałam naprędce przez niezaliczone do tej pory alejki i wyleciałam ze sklepu co tchu, co by otrząsnąć się z tej hipnozy, którą potraktowana zostałam mimowolnie.
Zahaczyłam o sklep ze zdrową żywnością, kupiłam mak i pszenicę z certyfikatem, będzie więc kutia taka jak należy! Jak to dobrze, że mam już mąki, olej, groszki w puszkach, cukier, serwetki, świeczki, jak to dobrze, że nie mam odświeżacza o zapachu cynamonu, bo na co mi on w domu, w którym pieczone są pierniki, w którym powstają puszyste serniki, gdzie mieszana jest kutia?
Zahaczyłam o sklep ze zdrową żywnością, kupiłam mak i pszenicę z certyfikatem, będzie więc kutia taka jak należy! Jak to dobrze, że mam już mąki, olej, groszki w puszkach, cukier, serwetki, świeczki, jak to dobrze, że nie mam odświeżacza o zapachu cynamonu, bo na co mi on w domu, w którym pieczone są pierniki, w którym powstają puszyste serniki, gdzie mieszana jest kutia?
W kuchni już pachnie, korzenne ciasteczka wciąż przed nami, ale uszka, pierogi i pasztety z żurawiną popełniłam w hurcie i zamroziłam. Wciąż nie działam na pełnych obrotach, zatem boję się zostawić wszystko na ostatnią chwilę, systematycznie dopinam więc świąteczny plan w nadziei, ze wszystko wydarzy się na czas i żadna z przyjemności tego cudownego okresu mnie nie ominie. Czekam na chwile przy stole - to przede wszystkim, na pierwszą gwiazdkę i reakcję psa na widok chojaka, czekam na kolędy wyśpiewane w sposób daleki od ideału, ale jakże rozkoszny, czekam na Kevina i na pierwszy śnieg, którego pewnie nie będzie przed Nowym Rokiem, czekam zapachu świerkowych igiełek i czekam czekania wieczerzy wigilijnej, które na godzinę przed wyjściem z domu przeciągać się będzie w nieskończoność. Dobry to czas. Smakować go już zaczęłam.
Nie zaserwuję Wam nic świątecznego, będzie sałatka, ta sama, którą stworzyły dla mnie wspaniałe przyjaciółki 11 lat temu na mój grudniowy wieczór panieński. Jako, że przed świętami zwyczajowo mamy na stanie śliwki suszone, nakarmię Was dziś moim przepysznym sentymentem. Dziewczyny dobrze znają moje smaki - połączyły więc tutaj słodkie z wytrawnym. Śliwka suszona jest dla mnie integralnym elementem grudnia, zapewniam, że ta niebanalna sałatka ziemniaczana właśnie teraz smakuje najlepiej!
składniki:
pół kilograma kleistych ziemniaków,
1 por - biała część,
garść śliwki suszonej - tej samej, którą kupujemy na kompot z suszu, kalifornijska nie będzie już tak fajnie grała,
3 łyżki sezamu,
sól, pieprz,
olej rzepakowy
Ziemniaki gotujemy w mundurkach, a gdy ostygną kroimy na niezbyt drobne kawałki. Pora kroimy w talarki i parzymy wrzątkiem. Śliwki także zalewamy gorącą wodą i dajemy im 2 minuty by zmiękły. Sezam prażymy na patelni, aż delikatnie zbrązowieje. Śliwki drobno siekamy, wszystkie składniki mieszamy w misce z przyprawami i olejem. Jest to bardzo dobra, szalenie sycąca i szybko powstająca opcja obiadowa do pracy, choć ja ją dzisiaj zaserwowałam sobie na obiad w domu.
Cudnie , z polotem , refleksją świąteczną, wspomnieniem bez zmarszczek i sałatką o niebanalnym smaku i wyglądzie, zresztą jak zwykle , nigdy nie wychodzę od Ciebie , Agusiu , zawiedziona.Pozdrawiam już bożonarodzeniowo, to czas dobrych życzeń, dobrych jak chleb, niech te święta zaowocują w Twojej rodzinie radością i nadzieją na równie dobry Nowy Rok.Buziaki
OdpowiedzUsuńJa już nie umiem Tobie dziękować za te przemiłe komentarze !! :))
Usuńa propos mojego dzisiejszego wpisu - przydałby mi się teraz ten odświeżacz, bo właśnie spaliłam na węgiel pokaźną porcję cynamonowych ciastek... zafundowałam sobie wątpliwą aromaterapię, masz ci los! Lecę otworzyć okna!
Tak, tak, ja również bardzo się cieszę, że nie muszę używać odświeżaczy o świątecznych zapachach...
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że są domy, gdzie ważniejsza choinka w dwóch modnych kolorach, a pierniczki są zbyt mało nowoczesne...
Pomysł z dodaniem śliwki bardzo mi się podoba :-)
To smutne domy, często mieszkają w nich bardzo fajni, ale pogubieni ludzie. Nawiązując do tego co powyżej, teraz przydałby mi się przyjemny aromat aby zniwelować skutki mojego zamachu na porcję ciasteczek cynamonowych..;) Sałatka warta polecenia, u mnie myśl o niej zawsze wraca w grudniu :)
Usuńbrzmi i wygląda interesująco:)
OdpowiedzUsuńMoje Dziewczyny zawsze wymyślają coś fajnego i z polotem, dlatego ta ziemniaczana jest taka niezwykła :))
UsuńSupermarkety w taki czas mus omijać! ;) a sałatka, powiem/napiszę szczerze, zaskoczyła mnie swym połączeniem ;)
OdpowiedzUsuńTak byłoby idealnie, omijać je szerokim łukiem, ale to nigdy nie wychodzi w stu procentach :) Sałatka jest przepyszna, myślę że by Ci zasmakowała. Najlepszości dla Ciebie Renulko!!
UsuńKażdy Twój wpis upewnia mnie, co do tego, że Karola talent i zapał do pisania odziedziczyła po Tobie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marta, pisanie to fajna sprawa, a jeszcze wspanialsza gdy frajdę nam sprawia :)
UsuńTa ziemniaczana smakowitość bardzo przypadła mi do gustu. Miłego przedświątecznego!
OdpowiedzUsuńNajwspanialszego Kamila!! Śliwki grudniowe, sama rozumiesz... osobiście nie przepadam za kompotem z suszu, ale u boku kartofli śliwka wypada nader smakowicie, spróbuj!
UsuńTyle sałatek ziemniaczanych z życiu przerobiłam a ze śliwkami nie - bardzo intrygujące.
OdpowiedzUsuńNo i jak zwykle fajny tekst.
Warto spróbować, to niebanalne połączenie, ale bardzo trafione, też się zdziwiłam gdy pierwszy raz miałam przyjemność z tą sałatką, a potem jeszcze większą gdy okazało się, że jest taka pyszna! Dziękuję pięknie i wspaniałości na Święta życzę!!
UsuńŚwietna sałatka! Zjadłabym, szczególnie intryguje mnie ta suszona śliwka :)
OdpowiedzUsuńTak, to zrozumiałe!! To ona decyduje o wyjątkowości tej sałatki ziemniaczanej.Gdybyś w ferworze świątecznych przygotowań nie miała czasu na obiad - polecam, ona świetnie go zastąpi, jest bardzo konkretna :))
Usuńno,no,no-nie spotkałam się jeszcze z takim połączeniem! Jestem za ;)
OdpowiedzUsuńJa także nigdzie poza wieczorem panieńskim, a potem domem własnym jej nie spotkałam, nie znam proweniencji tej sałatki, być może została wymyślona na potrzeby wydarzenia :) U mnie przyjęła się bardzo!!
UsuńŚwietna sałatka. Och, ze wszystkich świątecznych piosenek nie jestem zupełnie w stanie znieść Last Christmas... Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję, także życzę Ci wszystkiego najlepszego i najpyszniejszego na Święta!
UsuńNa mnie George zawsze działa kojąco, nawet w tak ekstremalnych warunkach jak wigilia Wigilii... :)
o proszę jaka prosta sałatka i jak pysznie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńZdrowych i spokojnych Świąt!
...i Tobie Łucjo najlepszości wszelkich!! Sałatka w sam raz na grudzień, na Sylwestra na przykład jak znalazł :)
UsuńSzczęśliwości wielkiej w nadchodzącym roku (((-: A zmartwienia zostaw w starym :-D
OdpowiedzUsuńDzięki Myszeńko!! te smuteczki maleńkie były w tym roku, niemoc kulinarna nie była wszak podyktowana żadnym namacalnym wydarzeniem - jeśli 2014 będzie równie udany jak ten, który mija, to ja będę zachwycona!! Obyś i Ty czuła się w nowym dobrze :))
UsuńJuż mi lepiej (-: CaUski.
UsuńCiekawy pomysł na ziemniaczaną sałatkę! Z chęcią wypróbuję! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńTak, tak! Spróbuj jej, a nie będziesz żałować, to niezwykła sałatka. Dzięki za odwiedziny i także życzę by CZTERNASTKA była fajowa :)
UsuńSałatka intrygująca bardzo, muszę zrobić:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zakupami,
a w grudniu unikam sklepów jak ognia
i dziękuję, że wymyślono internet;))
Mam nadzieję, że święta nie minęły Ci zbyt szybko:)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Niech Ci się szczęści i niech spełnią się marzenia:))
Także błogosławię internet, ileż godzin mi przybyło dzięki niemu minionego grudnia! Nie znoszę zakupów, nawet tych ciuchowych, wszystko on-line najchętniej, jednak jeden wypad do hiper musiałam zaliczyć, była 10 rano, zatem tłum był umiarkowany - jakoś przeżyłam - kolejny taki wypad pewnie przed Wielkanocą. Święta cudne i czas po nich także. Niech nam będzie dobrze z CZTERNASTKĄ Magda!!
Usuń