piątek, 13 lipca 2012

moja kastylijska mańana



Siedzę sobie w cieniu bordowolistnej  śliwy ozdobnej. Niedawno wstałam, choć duża część z sąsiedztwa szykuje się już do siesty. Jutro z pewnością uda mi się obudzić wcześniej....:)
Oczywiście całą winą za to moje długie spanie obarczam okiennice, słońce nie wdziera się z rana do pokoju i można spać - całkowicie wbrew sobie - znacznie dłużej niż ustawa przewiduje. Dzisiaj nie wybierzemy się na wino, nie będziemy zwiedzać ani nic kupować, zrobimy to mańana. 

Słabą mamy łączność ze światem z tego miejsca dlatego szczególową relację z podróży przedstawię po powrocie. Napiszę o cudownych pejzażach regionu La Rioja i Ribera del Duero, o pewnym nietuzinkowym Basku, o małych lemurach karmionych z butelki, o Barcelonie, którą zobaczę po raz pierwszy. Zrelacjonuję szereg winnych degustacji, wspomnę o dolinie rzeki Duero, o paru innych rzeczkach i rzeczułkach no i jak to zwykle ze mną bywa naszkicuję kulinarny landszafcik z wypadu. 
Póki co - słoneczne pozdrowienia z Kastylii!

PS Dla tych, którzy akurat wybierają się w te rejony sugeruję zabrać ze sobą: lep na muchy, dobrą herbatę i ulubione przyprawy w przyborniku. 
To są absolutne niezbędniki, dlaczego - wyjaśnię niebawem.

 i Hasta la vista !

2 komentarze:

  1. Kastylia...
    Uwielbiam tamtejsze ortodoksyjne strony,klimaty,potrawy.
    Pozdrowienia przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Było pięknie, za to teraz wróciłam do polskiego pomidorowego raju. Czuję się absolutnie przeciążona ogromem kulinarnych inspiracji jakich doznałam, a tutaj taki urodzaj warzywno-owocowy, że nie wiadomo od czego zacząć kucharzenie...

    OdpowiedzUsuń