czwartek, 16 maja 2013

mozzarella w szynce i pomidorach zapiekana - jest Bosko Włosko na Choszczówce!!


Ostatnie weekendy nie rozpieszczają pogodą - przynajmniej w Warszawie. Moja skłonność do czarnowidztwa każe mi być pewną, że o ile w tygodniu, spędzonym w biurze będzie ciepło, ba! wręcz upalnie, to w sobotę chmury czarne nadciągną, lunie deszcz, spadnie ciśnienie i wietrzysko nieznośne wiać zacznie. Nie inaczej sprawa się przedstawi w drugi, długi weekend majowy, kalosze będą nieodzowne, a grill będzie miał rację bytu tylko w sytuacjach z zadaszeniem...

Oto moja czarna prognoza, szczęśliwie nie mamy gwarancji, że się sprawdzi.
Mimo braku słońca i szaro-burych warunków atmosferycznych, w minioną niedzielę za sprawą transportu dwukołowego udaliśmy się całą rodziną do knajpki położonej na warszawskiej Choszczówce. Wiedziałam o tym miejscu niewiele, ale tym, co kazało mi dowiedzieć się o nim więcej była informacja o daniach z pieca opalanego drewnem. Więcej rekomendacji nie potrzebowałam, już pizza z takiego pieca daje nam gwarancję znakomitych doznań.




Głodni bylismy niemiłosiernie, więc przypuszczalnie potrawy każdej klasy okazałyby się dla nas satysfakcjonujace, jednak to co spotkało nas w niepozornym lokalu Bosko Włosko zachwyciłoby nas nawet gdybyśmy byli po czterodaniowym obiedzie. Focaccia z pieca - znakomita, pizza bezapelacyjnie przepyszna - Pepperoni z włoską ostrą kiełbasą a nie z byle podróbą salami, przecudowny makaron Alfredo, fantastyczna mozzarella zapiekana z pancettą, w gęstym, aromatycznym sosie pomidorowym. Świeże składniki, mnogość dodatków, porcje od serca, prawdziwe czarne oliwki, wyborne Prosecco. Gdy tylko posmakowałam pierwszy kęs mojego tagliatelle wiedziałam, że niczego mu nie brakuje, w tym jedzeniu była pasja, konsekwencja, było wszystko to, co każe mi wrócić tam nie raz, ani nie dwa, lecz wiele razy. Wystrój subtelny, nienachalny, nieprzestylizowany, na ścianach zdjęcia z włoskich podróży właściciela knajpy, a  właściciel przemiły, jego zaangażowanie w to miejsce widać w każdym słowie, jak również w każdym kęsie kosztowanego dania. Bez zadęcia - z miłością do jedzenia, do ludzi, do życia.  Według mnie jego oraz kucharza możnaby spokojnie ozłocić za to co robią, bo robią to bosko!! Nazwa knajpy jest więc jak najbardziej adekwatna.
Ogródek jest spory, z miejscem zabaw dla dzieci, szczególnym powodzeniem cieszy się wśród najmłodszych trampolina. W sezonie letnim gospodarz uruchomi dodatkowy piec w ogródku, tak, że goście siedzacy na zewnątrz będą mogli przyglądać się jak powstaje ich specjał.
Kończąc swoją porcję makaronu Alfredo żałowałam koszmarnie, że nie urodziłam się Włoszką, że nie dam już rady drugiemu daniu, ani deserowi ani nawet kawie. Wrócę po więcej niebawem.

Co by nawiązać, choć nieco do tematu mojego dziesiejszego wpisu posilę się na nędzny falsyfikat - nędzny nie dlatego że miłości mi brakuje czy pasji do gotowania, lecz dlatego, że póki co nie dorobiłam się pieca opalanego drewnem. Aromat dania, które zapiekało się wśród drew jest niepowtarzalny. Potraktujcie więc mój przepis jako próbę odtworzeniową, jednak daleką od ideału po ideał zapraszam do 'Bosko Włosko' - nie będziecie żałować.


składniki na dwie porcje, z czego jak się okazuje jedną trudno zjeść w pojedynkę:

150-200 g mozzarelli pokrojonej na 8 części,
8 plasterków szynki parmeńskiej, 

a na sos pomidorowy:

3 młode marchewki, 
wewnętrzna część selera naciowego wraz z nacią 1-2 gałązki, 
4 szalotki,
2 ząbki czosnku, 
kilka gałązek natki pietruszki, 
garść świeżej bazylii, 
puszka pomidorów bez skórki, 
łyżeczka cukru, 
sól do smaku, 
oliwa z oliwek


Sos pomidorowy aby był wyborny należy długo gotować, wszystkie warzywa, poza pomidorami powinny się gotować w niewielkiej ilości wody, wkładamy je do garnuszka w całości. Gdy zmiękną, dopiero dodajemy pomidory, solimy i słodzimy. Całość na wolnym ogniu powinna sobie dochodzić przez około godzinę. Warzywa miksujemy, pod koniec można dorzucić kilka listków świeżej bazylii, co ja uczyniłam z niekrytą rozkoszą :) 
Kawałki sera owijamy szynką, układamy po cztery w kokilce do zapiekania, zalewamy sosem i odrobiną oliwy. Opiekamy w temperaturze 200 stopni około 20 minut.




Muszę powiedzieć, że w warunkach tarasowych, ta domowa wersja także była dalece satysfakcjonująca, danie powinno być podane w formie gorącej przystawki, mi sie sprawdziło w roli kolacji. Nie próbowałam na siłę podrobić smaku, wręcz przeciwnie, uciekłam się do ulubionego przepisu na sos pomidorowy, gotowany z mnogością innych, poza pomidorami składników - musiałam jakoś uzupełnić niedobory tych aromatów jakie prawdziwy ogień z potraw wydobywa. Pancettę zastapiłam szynką parmeńską, bo miałam ją na stanie.
Bardzo przyjemnie mi było z tym daniem przy jednym tarasowym stole. Trzeba się w końcu nacieszyć jedzeniem na świeżym powietrzu póki deszcz nie leje :))

55 komentarzy:

  1. Bardzo wiosenne smaki. Ja już bez względu na pogodę co najmniej raz dziennie stołuję się na balkonie, zupełnie inaczej smakuje jedzenie w takich warunkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, u mnie niestety przedwczoraj robactwo się wylęgło i kąsać zaczęło, sielanka została więc nieco zaburzona. Mimo to jedzenie na tarasie smakuje cudownie.

      Usuń
  2. Agatko, mówisz, że mam się przeprowadzić do Ciebie po sąsiedzku? Jestem za, skoro będę miała okazje jeść takie pyszności przez Ciebie przygotowane;-) Nie wiem jaki był pierwowzór, ale dla mnie to właśnie jest ideał:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga, sporo wolnej ziemi wkoło, zatem jest miejsce :)) Fajnie byłoby tak sobie podjadać wzajemnie z talerzy... Ideał z knajpy pachniał ogniem, bardzo lubię tę nutę dlatego żaden piekarnik nie zastąpi prawdziwego paleniska, które mi się marzy - kiedyś będę je miała. Całuję i z lekkim brakiem przekonania życzę weekendu bez deszczu!!

      Usuń
  3. Agatko,robaczki też muszą żyć , wiec im nie żałuj pyszności
    Mozzarellę zrobię, mąż mnie "uzłoci" , bo sam sobie robi coś w tym stylu,
    ale nie z tak wyrafinowanym smakiem.
    Marzenko, koniecznie zadbaj o sąsiedztwo , nie daj się prosić.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Bożenko, tu nie ma nic wyrafinowanego, czysta prostota, jedyną trudnością jest mój sos pomidorowy, bo trzeba czasu by powstał. Polecam, z pewnością w złotym Ci twarzowo :))

      Usuń
  4. Uwielbiam włoską kuchnię i takie knajpki. Obrus w kratkę, prawdziwe włoskie produkty, bolognese gotowane pół dnia, oliwa na stole, uśmiechnięty właściciel serwujący domowej roboty limoncello na arrivederci.
    Znam takie miejsce w "mieście" Łodzi.
    A twoją mozzarellę kupuję bez targowania. Jutro na kolację.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne, gospodarz tamtej knajpy powiedział, że kocha włoskie trattorie za prostotę i ceraty w kratę. To jest ten klimat właśnie, to jest ułamek Włoch w kraju nad Wisłą. Klimat przeniesiony 1:1. Jak będę w Łodzi wpadnę do polecanej przez Ciebie, podaj tylko nazwę, warto do dobrych miejsc jechać wiele kilometrów. pa!!!

      Usuń
    2. Tu masz wszystko: http://angelorestauracja.com/ Smacznego.

      Usuń
    3. Jesteśmy po. Pycha. Został sosik w słoiczku. Na poprawkę.
      Czekam na kolejne z Bosko Włosko. Serdeczności.

      Usuń
    4. Czekałam na jakże drogą Twoją opinię 'po'. Cieszę się, że smakowało. Sosik jest czaderski!! Mozna go zawekować, u mnie stał kilka miesięcy w spiżarce i korzystałam z niego w potrzebie :)) Zerknij sobie na ponizsze proporcje, ja już w ten weekend zrobię zastępy słoików, podwoję ilość składników z przepisu i będę się cieszyć najlepszym sosem pomidorowym świata przez całe lato!!
      http://wsezonie.blogspot.com/2012/07/makaron-ragu-bez-fiksa.html

      Usuń
  5. Piszesz tak o tej włoskiej knajpce,że zachciało mi się tam od razu polecieć!
    A ja dzisiaj na Targi Książki zmierzam z wielką radością...
    Mozzarella w szynce w Twoim wykonaniu mówi mi,że powinnam ją przygotować.
    Mimo braku pieca, o którym przestałam już nawet marzyć.
    A co do weekendowej pogody to nie kracz! Będzie cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. ha, ha!! Nie chcę Cię martwić ale prognozy oficjalne wskazują na deszcz!! szalej Droga na Targach, a ja będę liczyć na to, że kiedyś spotkamy się w Bosko Włosko przy dobrze schłodzonym Prosecco. Do miłego!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm to musi być pyszne! zdjęcia rewelacyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, Kasiu, jest!! Spróbuj koniecznie, z piekarnika też jest całkiem, całkiem. Ściskam z całej siły!!!

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zasięg mam tak duży. Mozzarella w tej formie jest znakomita, dla mnie to nowość, którą z miejsca pokochałam. cmoki:)))

      Usuń
  9. Gdy odnajdujemy takie miejsca, szczere i prawdziwe, gdzie podawane posiłki wypełnione są smakiem i pozytywna energią to aż robi się gorąco na duszy. Wraca wiara w to, że warto próbować i poszukiwać by znaleźć takie miejsce. A jeszcze jak się okazuje, że mamy je pod nosem to już pełnia szczęścia.
    Agatko Twoje danie wygląda i zapewne smakuje wspaniale, mam na nie ochotę już teraz i gdyby nie to, że nie mam składników to pobiegłabym do kuchni i zrobiła natychmiast. Pomijając fakt, że jest 24, i że wciąż jestem na diecie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta - straszna rzecz.
      Życzę wytrwałości i powalających efektów. Mozzarella nie jest specjalnie dietetyczna, ale gdy już nie będziesz myślała o spalaniu kalorii wcale, sprawdzi się z pewnością. A do miejsc z dobrym jedzeniem się wraca. Mamy np ulubioną pizzerię w Wiedniu, fenomenalną restaurację hotelową w Egerze, znakomite osiedlowe knajpki w innych dzielnicach miasta i gna nas do tych miejsc. Fajnie, że są!! całusy

      Usuń
  10. Sos pomidorowy rewelacja ... do tego mozzarella... zapachniało pysznie Włochami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej pogodzie jak dzisiaj ( hurrraa - nie leje!!) wysmakowane wycieczki bardzo dobrze robią, koniecznie przy dobrze schłodzonym winku. Sielanka!! Miłej niedzieli, Moni!!

      Usuń
  11. ej, to brzmi zbyt genialnie by mogło być prawdziwe! :)

    U mnie też taka pogoda-zawsze weekend zepsuty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Warszawie przepięknie - jak to dobrze, że nie jestem wieszczem ani pogodynką bo straciłabym robotę w ten weekend :) A Bosko Włosko istnieje naprawdę, choć smaki faktycznie są nieprawdopodobne. Do miłego!!!

      Usuń
  12. limoncello na arrivederci w Bosko Włosko tez jest bardzo przepraszam ze Państwa nie poczestowalem :( następnym razem obiecuje poprawę :) ps. limoncello oczywiście własnej produkcji
    Pozdrawiam
    Adam
    Bosko Wlosko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, jak miło Panie Adamie!! Niebawem wrócimy i nadrobimy to limoncello - zapewniam.
      Pozdrawiam baaardzo!!

      Usuń
  13. Lubię sposób w jaki słowami smaki i aromaty malujesz :)prawie można je poczuć - Bosko Włosko ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu, jakże mi miło!! Lubię malować słowem, cieszę się, że moje obrazy mają zapach :) Dziękuję Ci.
    Jak to dobrze, że w Polsce coraz więcej jest miejsc, w których spełniają się marzenia - marzenia tych którzy gotują, jedzą, zarządzają. W takich miejscach dzieje się coś więcej niż posiłek, do takich miejsc chce się wracać...
    Miłego tygodnia Aniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepyszne włoski smaki!Trafiłaś idealnie w mój gust i zarażasz tą miłością do jedzenia i celebrowania posiłków :)

    Udanego tygodnia,

    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga Imienniczko :) Dzięki, że mnie odwiedziłaś, cieszę się, że czujesz się zarażona, choć myślę, patrząc na Twój dorobek, że u Ciebie miłość do jedzenia i celebrowania, ma podłoże genetyczne raczej :))))

      Usuń
  16. Ależ smacznie u Ciebie, tez lubię sosy pomidorowe, a te swojego pomysłu i przyrządzenia najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ja lubię najbardziej takie, które spędziły sporo czasu na ogniu nim zostały podane - dzięki dłuższej obróbce aromaty się ładnie splatają, smak jest pełniejszy. Pozdrawiam Cię Urszulo serdecznie!!

      Usuń
  17. Przepysznie! Kocham włoską kuchnię i wszystko co pomidorowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, włoska kuchnia, ta prawdziwa - z dobrym domowym makaronem, piecem opalanym drewnem, mnogością świeżych sezonowych składników, to jest prawdziwe kulinarne Eldorado. Też ją uwielbiam. Pozdrowienia!!

      Usuń
  18. Poezja smaku włoskiego, kusząca, pachnąca. Raj dla podniebienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodac nic ująć, tylko kurczę, tego żywego ognia brak ;)
      Dzięki Mysza!!

      Usuń
  19. O tak, dania z pieca opalanego drewnem mają wyjatkowy smak i mnie również nie trzeba by było namawiać dos próbowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choruję na taki piec, kiedyś go będę miała. Póki co dobrze, że knajpę z piecem mam na wyciągnięcie ręki. Uściski :))

      Usuń
  20. Za to lubię włoskie dania - zniewalająca smaczna prostota!
    Zaśliniłam się na Twoje zdjęcia!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Zufik, mamy kilka składników i raj na stole gwarantowany, pod warunkiem, że składniki były pyszne a w proces przygotowania dania włożyło się całe serce. Nie znoszę pseudo-włoskich dań, gdzie wśród makaronowych nitek znajduję ledwie zblanszowane warzywko - musi być smak, sos, przyprawy i powinien być też czas, który sprawia, że każda potrawa zyskuje nowy wymiar ( mój sos gotował się długo i bardzo go to uszlachetniło). Ściskam!!!

      Usuń
  21. Urodzona pesymistka:D
    Chleb nie urośnie, deszcz na pewno spadnie...
    Opis potraw przyprawił mnie o burczenie brzucha:)
    Uwielbiam włoskie smaki!
    A taki piec mi się marzy i wiem, że pewnego dnia będę go mieć.
    Zrobię wtedy i pizzę i focaccię i Twoją mozzarellę, bo wygląda przepysznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż zawsze się śmieje, że jak coś przewiduję to z pewnością będzie na odwrót, mój pesymizm zatem warto traktować jako dobrą wróżbę :) Piec też będę miała, aktualnie wystartowałam z projektem murowanej grillo-wędzarki, bo ciężko mi bez grilla, który, bidulek był się rozsypał ubiegłej jesieni :((
      Całuję, a o mozzarelli pamiętaj koniecznie, gdy piec się spełni w Twoim ogrodzie :)

      Usuń
  22. chętnie przygarnę ten pachnący Włochami przepis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...przepis w tym momencie robi oczy kota ze Shreka i błaga 'przygarnij mnie do swej kuchni!!'. Nie wahaj się zatem. :)

      Usuń
  23. Głodna jestem bardzo, aaaa ratunku. Zjadłabym natychmiast:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczami jedz ode mnie, zapraszam ;) aby zaś nacieszyć smakowe kubki, musisz wcielić w życie własną wersję lub udać się do Bosko Włosko. Przepis jest genialny!!

      Usuń
  24. Miseczka pełna pyszności;) włoskie smaki zawsze godne podniebienia!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie!! Zawartość miseczki polecam z pełnym przekonaniem a do Bosko Włosko już zdążyłam zatęsknić. Całuję, fajnie, że do mnie wpadłaś na małe włoskie co nieco :)))

      Usuń
  25. Z szynka zaczelas gotowac?? Fuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam, zaczęłąm i jak dla mnie wcale nie fuj, jesli szyna sprawdzona, a dlaczegoś anonimowy/a?

      Usuń
  26. Tak tak to danie dla mnie :) Kocham włoskie smaki !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, pod warunkiem, że bazują na najlepszych składanikach. Bylejakość w przypadku kuchni włoskiej boli najbardziej. Dania tej kuchni muszą być perfekcyjne, inaczej niesmak jest ogromny. Ściskam i polecam z pełnym przekonaniem!!

      Usuń
  27. My byliśmy z Olkiem w weekend w Bosko Włosko i na pizze czekaliśmy 2 godziny. MASAKRA. Nikomu nie polecę chociaż jedzenie pycha. Marta z IIIa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, długo... Być może byliście w niedzielę... wiem, że wówczas są tłumy dzikie. Ja potrafię na dobre jedzenie czekać długo, ostatnio będąc we Francji czekałam tyle, że z głodu niemal wgryzłam się w stół. Po wszystkim, uważam, że warto było czekać, bo wyjście do knajpy to dla mnie nie tylko posiłek, ale i nieśpieszne winko i zagryzka przed daniem głównym, rozmowy, biesiada. Miałaś pecha z dniem, ja już byłam 5 razy i za każdym razem pizza gotowa była w 15-20 minut :) uściski!!

      Usuń
    2. fakt to była niedziela, ale najbardziej flustruje gdy głodna czekasz i widzisz, że przy stoliku obok ludzie którzy przyszli długo po tobie już pałaszują pizze a ty wgryzasz zęby w stół :). Potwierdzam jednak że pizzza pierwsza klasa :).
      Pozdrawiam

      Usuń