poniedziałek, 21 października 2013

lekcja polskiego - jesienna zupa z zielonek



Już niemal rok temu rozpoczęłam swą krucjatę na rzecz popularyzacji rdzennych smaków polskich w moim domu. Raz na jakiś czas zatem stawiam przed sobą wyzwanie wypróbowania potrawy o polskiej proweniencji, której jednakowoż w moim domu rodzinnym, ani żadnym znanym mi domu sąsiedzkim nigdy nie serwowano. Był już wyborny kugiel i oberiba na gęsto, dziś zaś z uwagi na sezon grzybowy w ruch poszły gąski i powstała zupa z zielonek, która w niektórych książkach bywa nazywana także barszczem z gąsek. Gąski to grzyby urody niezwykłej, są bowiem jędrne i mają przepiękną intensywną barwę, która jak się okazuje przekłada się bezpośrednio na kolor zupy. Zupa jest uboguśna w składniki, wszak poza grzybami mamy tu zaledwie ziele angielskie, pieprz, cebulę i nieco śmietanki. Można by sądzić, ze smak będzie byle jaki, bo jak to - tak bez wywaru? Natomiast gąska jest grzybem na tyle charakternym,  że w zaledwie 20 minut  nasyca smakiem najzwyklejszą wodę.






przepis na podstawie książki 'Taniec z Garami' Piotra Galińskiego oraz 'Kuchni Regionalnej' Hanny Szymanderskiej


składniki:

0, 5 kg świeżych gąsek zielonych,
2 listki laurowe,
6 ziaren pieprzu, 
sześć ziaren ziela angielskiego,
2 łyżki masła, 
sól, pieprz,
łyżka mąki, 
1,5 l wody, 
cebula,
250 g ziemniaków, 
1/3 szklanki śmietany, 
natka pietruszki


Czynność wstępna związana z myciem grzybów jest zdecydowanie najbardziej wymagająca - gąski lubią piaszczyste podłoże, dzięki czemu dokładne oczyszczenie przestrzeni międzyblaszkowych jest dość kłopotliwe. Potem jest już z górki, pokrojone grzyby dusimy około 15 minut na maśle, po tym czasie zalewamy je wodą, dodajemy pokrojoną drobno cebulę, przyprawy i sól.
Taki wywar powinien dochodzić na wolnym ogniu kolejnych 20 minut. Na samym końcu zagęszczamy zupę zasmażką - przygotowaną z łyżki masła i mąki a następnie śmietanką. Dosypujemy drobno pokrojoną natkę pietruszki. Ziemniaki gotujemy oddzielnie i kroimy bezpośrednio przed podaniem, zalewając je następnie gorącą zupą. Druga, równie fajna metoda polega na przygotowaniu puree ziemniaczanego, którego zgrabny kopczyk usypujemy na środku talerza, a potem zalewamy go zupą.




Lada dzień grzyby znikną z targowisk, warto więc sięgnąć po gąski, póki czas. Zupa cieszy oko i zachwyca grzybową intensywnością. Polecam bez wahania :)




24 komentarze:

  1. Uwielbiam barszcz na gąskach. W tym roku wyjątkowo je zakisiłam. Po raz pierwszy. Została mi jedynie woda z blanszowania i ogonki.Parę dzisiejszych maślaczków zasiliło wywar. Nie byliśmy rozczarowani (-:

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę! Ja kiszonych nie jadłam, ale generalnie mam małe doświadczenie w temacie gąsek. Maślak z pewnością godnie zasilił Twoją zupę. Niech nam jesień ciepło mija Myszeńko!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam takie założenia z polskimi smakami.
    A zupę z gąsek uwielbiam!
    Podobno mam mieć ich całe wiadro...
    Ale sobie pofolguję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber, ale urodzaju doświadczać będziesz!! Wspaniale być obdarowanym takimi cudami. Czekam na efekty Twoich zielonych zmagań i całuskuję!

      Usuń
  4. Zielonki cenię bardzo za ich smaki i wszechstronność wykorzystania! Taka zupka to zdecydowanie moja ulubiona! Pyszności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz Kamilko co dobre!! Ja niestety często łapię się na tym, że lepiej znam smaki obce niż rodzime, dlatego wymyśliłam sobie taką lekcję polskiego, coby zmienić tę kompromitującą mnie sytuację.

      Usuń
  5. Czy nie mogłaś tego posta przed weekendem zamieścić?;)
    Nie dalej jak w sobotę zastanawiałam się na rynku, czy w zielonki zainwestować.
    Nigdy takiej zupy nie próbowałam i nie wiedziałam, czy warto
    i czy jakiś przepis znajdę godny wypróbowania...gdybym tylko wiedziała!:)
    Coś mi się zdaje, że mój jednoślad zboczy dziś nieco z trasy i zahaczy o targowisko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, mam nadzieję, że kolejnym razem lepiej się wstrzelę :) Do gąsek namawiam bo wywar z nich ma dużo smaku i nieziemski kolor, warto więc jednośladem w stronę zielonek popędzić!!!

      Usuń
  6. No i u Ciebie w końcu grzyby:-) A zupy takiej nie jadłam, muszę koniecznie nadrobić:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać dobry temat obrałam, mimo, że to jedno z mniej dziwacznych dań figurujących w mych przepastnych tomiskach kuchni regionalnej :) Proste i łatwo osiągalne we wszystkich miejscach w Polsce, gdy tylko gąski się sypną...
      Kup je, albo wyłów z poszycia koniecznie Marzenko!!!!

      Usuń
  7. wygląda bardzo apetycznie! ja mało grzybów przyrządzam, mam zawsze suszone do bigosu, a w sezonie robię sos grzybowy taki ze śmietaną, mieliśmy w ostatni weekend
    gąsek chyba nigdy nie jadłam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie najbardziej lubię grzyby zbierać, ale w potrawach też mnie potrafią zachwycić. Zupa na gąskach to fajna nowość w moim domu, ciekawa jestem jak smakowałaby w postaci kremu - kolor, przyznasz, ma nieziemski!!

      Usuń
    2. kolor piękny, zbierać grzyby uwielbiam!

      Usuń
  8. Podoba mi się i lekcja polskiego i zupa z zielonek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...to się bardzo cieszę :) Któregoś razu uświadomiłam sobie, ze znacznie lepiej znam się na odmianach włoskiego makaronu niż polskich, jakże różnorodnych kluseczek - smutno mi się zrobiło i postanowiłam zapoznać się bliżej z rodzimą tradycją kulinarną. Zamysł realizuję z rozkoszą!!

      Usuń
  9. Zupa wygląda obłędnie. Powiem szczerze, że nie wiem jak smakują gąski, gdyż moja rodzina nigdy ich nie zbierała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zawsze były zbierane i marynowane w occie, nigdy nie kończyły zaś w zupie - dziś już wiem, że to był błąd :)

      Usuń
  10. Bardzo kusząca propozycja, ale nie zbieram grzybów blaszkowych, w niedzielę będąc w lesie widziałam całe kolonie gąsek, ale obawiałam się je zebrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zbieram te grzyby, które dobrze znam, a gąski zbierałam od dzieciństwa. Te niestety nie z własnych połowów, lecz z targu, ale i takie w zupie sprawdziły się należycie :)

      Usuń
  11. Zapach lasu ... spokój jaki niesie kontakt z naturą i ta szczypta adrenaliny gdy wypatrzy się w leśnym poszyciu piękne kapelusze i nawet ten żal , gdy się zobaczy później , że grzybek już w swoje posiadanie wzięły robale - to wszystko sprawia , że uwielbiam grzybobranie ...
    Nie mam do siebie jednak pełnego zaufania ... to co nazbieram zawsze pokazuję zaprzyjaźnionym wytrawnym grzybiarzom - niech lepiej sprawdzą :):):)
    Twoja zupa z zielonek przypomina mi letnie obiady w domu z drewnianych bali ... letnie obiady po grzybobraniu ...
    pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale wplatasz klimat w swoje komentarze Aniu, mi grzyby najcudowniej smakują w Borach Tucholskich w moim małym domku na skraju lasu. Gąski też tam zbieram :)

      Usuń
  12. To był pierwszy wypróbowany przepis gdy po raz pierwszy w życiu zebrałam gąski i przy nim pozostałym. Teraz zbieram je tylko po to by rozkoszować się smakiem tej zupy... uwielbiam ją

    OdpowiedzUsuń