W ubiegły weekend postanowiłam w końcu
rozprawić się z bałaganem, jaki zapanował na regale książkowym, była to
znakomita okazja by zawisnąć dłuższą chwilę nad pozycjami, które od dawna
leżały tam popadając w zapomnienie. Nie mogłam się wręcz oderwać od
poradnikowej lektury z lat 80-tych o tytule Przyjmujemy
Gości, ujęły mnie już same podtytuły takie jak kolacja „słomiany wdowiec”, podejmujemy
teściów, przyjęcie w ogródku działkowym czy kolacja brydżowa. Książka
owa to dziedzictwo przekazane mi przez babcię, nie ma tu pięknych fotografii,
niepięknych też nie ma, jest za to milion dobrych rad i pomysły na przyjęcia
tematyczne. Rozbrajające i zupełnie niedzisiejsze. Przegląd dań naszprycowany
jest pozycjami typu: tarta amerykańska, śledź po tatarsku, rosół po francusku, kawa
po arabsku, które w dziwaczny sposób nobilitowały polskie potrawy powszechne do
statusu bardziej światowych i pożądanych. Niektóre dania czy zwyczaje
zupełnie przeszły do lamusa, dajmy na to wieczorki brydżowe. Niewielu dzisiaj
grywa w brydża a dawniej była to w Polsce rozrywka niezwykle powszechna.
Przy okazji wieczorku brydżowego obowiązkowo musiał przy stoliku pojawić się posiłek, nierzadko przecież gra przedłużała się do późnych godzin nocnych. Posiłek nie byle jaki, gdyż brydż to rozrywka bardzo wymagająca i mimo, że stateczna to generująca niemały wysiłek…
Przy okazji wieczorku brydżowego obowiązkowo musiał przy stoliku pojawić się posiłek, nierzadko przecież gra przedłużała się do późnych godzin nocnych. Posiłek nie byle jaki, gdyż brydż to rozrywka bardzo wymagająca i mimo, że stateczna to generująca niemały wysiłek…
W poradniku przyjęto za pewnik,
że to pani domu nie pan domu odpowiada w sposób oczywisty za przygotowanie
kolacji brydżowej, spoczywa też na niej nie lada odpowiedzialność, wszak
posiłek musi być na tyle dyskretny by nie rozpraszać pogrążonych w rozgrywce
zawodników. Trzeba podkreślić, że gospodyni najczęściej jest także jedną z osób
grających, co powoduje że nie dość, że musi kontrolować bieg gry, sprawuje
pieczę nad daniem jednogarnkowym to jeszcze musi wszystkie czynności około kuchenne
wykonywać w ciszy absolutnej by nie wytrącić z równowagi grających. Brydż to
gra generująca ogromne emocje, wiedzą ci, którzy grają.
W naszym domu tradycja gry w
brydża jest kultywowana, zwykle organizujemy piątki brydżowe, nie przygotowuję jednak
na tę okazję ani flaków ani jajek po diabelsku, jak radzi autorka książki, lecz
mini kanapeczki oraz placuszki z cukinii, z delikatnym sosem jogurtowym. Nie
wymagają one podgrzewania, spokojnie przygotowuję je z wyprzedzeniem w dużej
ilości by zapewniły nam energię na kilka godzin przy kartach.
Pierwsza forma kanapki została przeze mnie zapożyczona od Hiszpanów, gdzie często spotyka się ją w tapas barach. Pierwsze jej piętro stanowi płat pieczonej papryki, następne szynka dojrzewająca, jako zwieńczenie układamy zaś na jej wierzchołku delikatnie ścięte, sadzone jajko przepiórcze. By dopełnić dzieła na żółtko wsypujemy szczyptę papryki ostrej bądź łagodnej.
Kanapki drugiego rodzaju to mój ponowny ukłon w stronę dzieciństwa. Mój tata bardzo często robił do kanapek pastę z żółtego sera i majonezu. Ja dodałam także nieco koncentratu pomidorowego i natki pietruszki, bardzo dobrze komponowałby się tutaj świeży czosnek, jednak przy brydżowym stole lepiej nie fundować sobie i innym zbyt intensywnej aromaterapii, tak sadzę.
składniki:
2 kajzerki,
łyżka majonezu,
1 duża papryka czerwona,
8 plastrów szynki serrano, parmeńskiej lub kumpiaku,
8 jajek przepiórczych,
odrobina mielonej papryki
Aby wykonać kanapeczki musimy wcześniej przygotować pieczoną paprykę. Ja zwykle robię jej całą blachę, gdyż potem doskonale się sprawdzają, zarówno do kanapki, sałatki jak i do dania głównego. Wydrążone i pocięte na ćwiartki papryki układamy skórką do góry na blasze i pieczemy około 20 minut w temperaturze 200 stopni. Po wyjęciu papryki, zdejmujemy z niej skórkę - najłatwiej to zrobić, gdy papryka po upieczeniu spędziła kilka godzin w lodówce. Kajzerki kroimy na równych sześć części, przy czym ujmujemy piętki, kromki opiekamy delikatnie, smarujemy majonezem i układamy na nich kolejno: plaster czerwonej pieczonej papryki, plaster szynki i jajeczko.
Wykonanie kształtnego sadzonego z maleńkich jajek przepiórczych to duże wyzwanie, po pierwsze trzeba bardzo delikatnie rozbijać jajko i wrzucać je na patelnię z niedużej wysokości. Te pozornie błahe czynności zwiększają szanse na ładny efekt końcowy. Małe żółteczko potraktowane niegodnie wprost uwielbia rozlewać się na białku...
Gdy już uda nam się przetransportować jajka na kromkę, delikatnie posypujemy je mieloną papryką.
składniki:
200 g sera żółtego,
3 łyżki majonezu.
1 łyżka koncentratu pomidorowego,
1 łyżka drobno posiekanej natki pietruszki,
sól,
pieprz,
ewentualnie nieco pieprzu cayenne
do ozdobienia:
plasterek pieczonej żółtej papryki,
plasterek pieczonej czerwonej papryki,
marynowana pieczarka,
natka pietruszki
Procedura krojenia pieczywa jak wyżej :) .
Ser żółty ucieramy na drobnej tarce, mieszamy z majonezem, koncentratem i przyprawiamy, ozdabiamy kanapki plasterkami papryki w dwóch kolorach, maleńką pieczareczką i zieleniną.
Jeśli ktoś z Was przeglądając zapomniane książki trafi na pozycję Pani Biruty Markuzy Bienieckiej o tytule "Przyjmujemy Gości", zapewniam, że wieczór przy takiej lekturze będzie bardzo udany!!! No chyba, że stoimy przed wyborem: lektura albo brydż, ja wieczorową, weekendową porą chętnie wybieram to drugie.
ważna sprawa, aby zadbać o takie pyszne przekąski w trakcie gry :)
OdpowiedzUsuńTAK, to pozwala zachować jako taką równowagę grających, wspólne jedzenie łagodzi obyczaje a zawzięci brydżyści nieraz dają się ponieść nerwom...:)
UsuńBrydż jak brydż,ale te kanapki!
OdpowiedzUsuńZagrałabym jedynie dla nich.
Wyśmienite.
Jedno i drugie jest super! Razem to naprawdę znakomita metoda na wieczór, czasem kilka siwych włosów z nerwów przy okazji przybędzie ale generalnie wieczorki brydżowe to znakomity pretekst na rozruszanie szarych komórek, nasycenie brzuszka i spotkanie w miłym, małym gronie!!
UsuńNie jestem pewna czy Biruta Markuza Bieniecka to nie przypadkiem pseudonim artystyczny Perfekcyjnej Pani Rozenek?:) Jeśli chodzi o kanapeczki - wybieram... tą z jajeczkiem.
OdpowiedzUsuńJuż oczyma duszy mojej widzę jak Perfekcyjna produkuje kompot z owocowych resztek, lub dokwasza barszcz sferomentowanym sokiem...Cudowny to obrazek!! Przepiórcze jajeczko malownicze, acz bardzo trudne w obsłudze!!!
UsuńJak to mówią? Czekaj, czekaj... trening czyni mistrza?
UsuńJa mam z nimi problem zawsze, nie chcą za nic się trzymać w ryzach! Psotne jajeczka..myślę, że dasz radę ale na wszelki wypadek kupi ich nieco więcej niż planujesz zużyć:)
UsuńO mój Boże! Przepiękne, a ja jeszcze taka głodna jestem.
OdpowiedzUsuńDzięki!! Wbrew pozorom, mimo, że maleńkie, to bardzo sycące. Jestem pewna, że byś się najadła.
UsuńCoś niesamowitego! Ja bym przegrała w karty na bank, gdyż rozpraszałyby mnie te pyszności! ;) Koniecznie zrób bezę, trzymam kciuki i czekam na rezultaty;)))
OdpowiedzUsuńJa przegrywam często, może tu jest właśnie pies pogrzebany??? Białek coraz więcej, planuję w tę sobotę..:)
Usuńkanapeczki przepiękne! i nie tylko do brydża...;)
OdpowiedzUsuńPewnie, dobre są na każdą zakąskową okazję, chociaż ja brydża, podobnie jak kanapki polecam...trochę 'prehistoryczna' rozrywka ale pierwszorzędna i bardzo emocjonująca!!
UsuńWspaniałe! No i brydź! Och, swego czasu grałam dniami, nocami, po Twoim wpisie znów mam ochotę sięgnąć po karty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jak ja sie cieszę! Właśnie o to mi chodziło by ci, którzy dawno nie grali skrzyknęli swoją czwórkę do brydża, a ci, którzy nie grywali nigdy by spróbowali. Ja to uwielbiam, choć spektakularnych sukcesów w tej dziedzinie nie odnoszę..:)
Usuń