Dziś przedstawiam danie z recyklingu, niemal w całości wykonane ze składników resztkowych, niewykorzystanych w trakcie tygodnia, jedynym elementem zakupionym z okazji tego dania był pęczek znakomicie świeżych zielonych szparagów - zerwanych i spożytkowanych w tym samym dniu.
Zainspirowana szeregiem przepisów, jakie rzuciły mi się w oczy pośród blogowego, szparagowego urodzaju, postanowiłam popełnić kopytka. Ziemniaczane resztki spoczywajace w lodówce chciały być użyte wtórnie, tegoż samego domagała się szynka serrano.
Z garstki ziemniaków pozostałych z obiadu ulepione więc zostały niezawodne kluseczki a cztery plastry hiszpańskiej dojrzałej szynki pięknie im zawtórowały. Szparagi jako komponent z wyższych sfer stanowiły o charakterze całości. W roli spoiwa wystąpiło żółtko, cytryna i masło, nie ukrywam, że chętnie uzupełniłabym ten tercet o niewielką ilość koperku, ale jako, że nie znalazłam ani gałązki w lodówce, musiało się obyć bez niego.
składniki dla 4 osób:
250 g ugotowanych ziemniaków,
jajko ekologiczne,
filiżanka mąki + nieco do podsypywania stolnicy,
16 szparagów zielonych,
4 plastry szynki dojrzewającej,
żółtko,
kilka kropli soku z cytryny,
sól,
łyżeczka masła,
pieprz tłuczony
a dla chętnych dodatkowo pecorino romano
a dla chętnych dodatkowo pecorino romano
Ciasto na kopytka wyrobiłam ręcznie, starałam się by kluseczki były możliwie jednakowej wielkości. Gotowałam je w osolonym wrzątku przez 5 minut. Szparagi zielone wrzuciłam na 3 minuty do gotującej się wody (uprzednio osolonej i delikatnie posłodzonej), po tym czasie odcedziłam, odkroiłam główki, a resztę pokroiłam w talarki. Żółtko wraz z cytryną i solą mieszałam na parze, gdy zaczęło gęstnieć dodałam łyżeczkę masła.
Plastry szynki po pokrojeniu, obsmażyłam na oliwie przez chwilę - trzeba uważać by jej nie spalić, jest cienka i szybko się rumieni.
Wymieszałam kopytka z szynką, szparagowymi talarkami i sosem a następnie rozrzuciłam na wierzch szparagowe łebki. Na koniec oprószyłam pieprzem utłuczonym w moździerzu. Jako, że szparagi wspaniale komponują się z pecorino romano (według mnie lepiej nawet niż parmigiano reggiano) polecam z wierzchu posypać całość odrobiną tego sera.
Smacznego dłuuugiego weekendu, koniecznie ze szparagami u boku!!
Jesteś ,resztkową' Boginią!
OdpowiedzUsuńTo danie mogłaby jeść nie jedna ,twarz' z tzw.wyższych...
A co dopiero ja!
Szparagi tylko świeżutkie są dopuszczalne,i cudownie zielone.
Ach...
Masz rację Aniu, sama byłam zaskoczona, że danie resztkowe wyszło tak wytwornie. Wydaje mi się, że szparagi zestroić potrafią każdą potrawę w szatę najbardziej szykowną. U mnie świeżych szparagów dostatek, ale jestem szczęściarą!!
Usuńpiękne zdjęcie, do tego pysznie, kolorowo...bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że lubisz. Grono entuzjastów szparaga obszerne, coraz więcej też metod na ich serwowanie.. przyznam Ci się La Lolla, że nie dość, ze wsunęłam górę moich szykownych kopytek to na kolację zjadłam (widoczną na drugim planie fotek) górę szparagów z ukochanym pecorino... i wciąż mi mało :) ściskam!!
UsuńWczoraj robiłam kopytka- mam zielone szparagi w lodówce,i całą resztę składników, dlaczego wobec tego zjadłam je z jagnięciną i wyrzutami sumienia,że znów jem mięcho?
OdpowiedzUsuńWiem, bo podpowiedź przyszła na drugi dzień, czyli musztarda po obiedzie.
Oj, to ja przepraszam za to spóźnienie :) Ale jagnięcina wcale nie brzmi źle, rzekłabym, że brzmi znakomicie a szparagi wciąż możesz sobie odbić - jakże wdzięcznie się sprawdzają nawet w najprostszej postaci, a resztkowe ziemniaki z pewnością też niebawem się zdarzą...:) serdeczności!!
UsuńŁadne składniki resztkowe;-)) Wygląda danie bardzo apetycznie i ekskluzywnie - specjalnie celowane, a nie z recyklingu:-) Pozdrawiam serdecznie z burzowej Zielonej, jest czarno i strasznie...
OdpowiedzUsuńŁadne, tak się złożyło :) Recykling jak najbardziej miał swoje uzasadnienie, chciałam wykorzystać resztkowe kartofelki i inaczej niż zwykle podać szparagi. Chciałam też by było szybko i bym po pracy mogła w pół godziny przygotować fajny posiłek. Udało się!! Zazdroszczę Ci Zielonej - nawet gdy jest czarna, byłam tam raz i miasto mnie oczarowało, poza tym macie wino, ach...
UsuńNa takie kompozycje resztkowe to ja się piszę codziennie! Wspaniała jesteś!
OdpowiedzUsuńSuper!! Dziękuję :) Jegomość szparag potrafi nieźle w głowie namieszać!! Trzeba sobie poużywać sezon na niego kończy się wraz z końcem czerwca... buziaki!!
UsuńFajne danie :) Z pomysłem i trafia w mój gust :)
OdpowiedzUsuńPrawda to, cieszę się, że jest w Twoim guście :) Szparagi bardzo wdzięcznie wypadają u boku pospolitych kopytek. Pozdrawiam.
UsuńTen mezalians kopytek i szparagów wygląda obłędnie :):)wszak mieszanie klas nadaje życiu smaczek :)
OdpowiedzUsuńJak ładnie nazwałaś ten układ :) Mezalians tym razem nie okazał się kontrowersyjny, dosmaczył mi dzień i był idealny. Pozdrawiam Cię Aniu bardzo, bardzo!!
UsuńBosko i bardzo włosko!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoja kuchnię. I coraz częściej "u Ciebie" jadam!
Mysza, jedz ode mnie jak najwięcej. Widzę, że Bosko Włosko chodzi za Tobą... może powinnaś tu do nas zawitać ? Tym razem pożeniłam kilka tradycji: polskie kopytka zrobiłam, choć myślałam też o gnocchi - przyznaję, szparagi z pola przed domem, jajko od zielononóżki, hiszpańskie serrano + włoska forma wyrazu artystycznego. Bardzo udana drużyna, nie ma co :)
UsuńNie ma co!(-:
Usuńdanie wygląda doskonale! nie jadłam jeszcze kopytek w połączeniu ze szparagami, ale wiem, że smakowałoby mi bardzo :) i do tego ta szyneczka, rewelacja!
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak!! Myślę, że resztkowe kartofelki zdarzą się niebawem w Twojej kuchni - kopytka więc będą w zasięgu, potem należy zrobić przegląd lodówki, kupić świeże szparagi i wyczarować jakieś pyszne danie. Potrawy z recyklingu są zawsze bardzo trafione :)
UsuńPięknie się prezentują. Uwielbiam kopytka to jest jeden z moich smaków dzieciństwa, a Twoja propozycja to świetne danie współczesnej kuchni polskiej :)
OdpowiedzUsuń... ja wspominam je z wczasowych stołówek, zawsze żałowałam, że przydział jest stanowczo za mały i mama i babcia robiły, kto by nie robił, skoro to taka świetna metoda na zagospodarowanie ziemniaków pozostałych z obiadu :) Ze szparagami kopytka zyskały nowy wymiar, smakowy i wizualny. Całuję!!
UsuńJejku, ale mi się teraz kopytek zachciało :) a jakie doborowe towarzystwo ;) ze szparagami muszą być pycha ;)
OdpowiedzUsuńJak to powyżej opisała Ania, ten mezalians jest bardzo udany :) Kopytka z wyższych sfer mi wyszły, szparag ma tę właściwość, że nawet najpospolitsze danie zamieni w królewską ucztę.
UsuńTeż ostatnio były u mnie kopytka :D Ale bez szparagów :( Twoje danie wygląda BOSKO! Z wielką przyjemnością bym je zjadła... uwielbiam szparagi !
OdpowiedzUsuńTo nie wahaj się dłużej!! W moim daniu podobało mi się to, że powstało coś fajnego przy użyciu resztkowych składników z lodówki. Zrób przegląd swojej, dokup szparagi a sukces masz gwarantowany ;)
UsuńAguś, mała nominacja dla Ciebie;]
OdpowiedzUsuńhttp://olalallola.blogspot.com/2013/06/troche-libsterowania-i-maziaj-przy.html
Dziękuję serdecznie!!
UsuńAguś, mała nominacja dla Ciebie;)
OdpowiedzUsuńhttp://olalallola.blogspot.com/2013/06/troche-libsterowania-i-maziaj-przy.html
Pysznie to wygląda ! Aż od patrzenia chcę się jeść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
+ Zapraszam na nasze blogi :)
"Każdy czasem potrzebuje rozpuścić myśli nie tylko w słowach."
Dziękuję. Kopytka i szparagi, jak się okazuje, są dla siebie stworzone ;))
Usuńnawet bez koperku danie na talerzu wygląda super i kolejny raz trafia w dziesiątkę w moje kubki smakowe, kluchy, szparagi zielone i szynka serrano to musi być pycha..Swoją drogą zawsze miałem ochotę przy wizytach w Hiszpani wziąść całą nogę jamona serrano na bagaż podręczny i potem ją sobie gdzieś powiesić w kuchni lub piwnicy i kroić plastry do ulubionych dań. Udanego weekendu!
OdpowiedzUsuńhoho!! Musiałbyś zatem zrobić gigantyczną imprezę a potem spędzić 10 godzin odkrawając kolejne plasterki :) W kwestii koperku, uwielbiam łączyć koperek ze szparagami (polecam moje pierogi ze szparagowo-koperkowym farszem), brakowało mi go tutaj troszeczkę ale jako że wykończyłam danie intensywną nutą tłuczonego pieprzu tęsknota zelżała, był przyjemny balans smakowy :) Kopytkom ze szparagami i serrano mówię głośne TAK!!
UsuńJa też miałam dziś szparagi na obiad:) Ale od kiedy zobaczyłam Twoją propozycję, to myślę, że nie miałam tak wybornie jak Ty :/
OdpowiedzUsuńZ pewnością było wybornie i u Ciebie, szparag każde danie czyni wyjątkowym, a spod Twojej ręki z pewnością wyszło coś bombastycznego :) Dzięki Droga!!
UsuńJak dobrze mieć znajomych, gdzie zawsze coś ciekawego można podpatrzeć... kopytka ze szparagami... super pomysł :)
OdpowiedzUsuńto prawda! Jak to dobrze, że my - blogerki i blogerzy kulinarni mamy siebie nawzajem, dzięki temu możemy na co dzień buszować po bezkresie inspiracji, ja zatem tym samym dziękuję Tobie Moni, bo u Ciebie też wiele pysznego znajduję :) a wracając do kopytek, kto by pomyślał, że chłopskie kluchy zestrojone w szykowny strój będą oczarowywać... a jednak!
OdpowiedzUsuńI ja jeszcze kopytek ze szparagami nie jadłam?!
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się stało!
Kopytka ubóstwiam, szparagi kocham...
Dziękuję za pomysł:)
Cudowne danie!
Cóż za niedopatrzenie!! Albo po prostu los ich nie splótł do tej pory w Twojej kuchni - u mnie to częściowo dzieło przypadku, a częściowo robota intencjonalna - resztki zagospodarować trzeba było a, że szparag się napatoczył... Znane jest połączenie gnocchi ze szparagiem, stwierdziłam więc, że postawię na swojskie kopytka i wyjdzie coś dobrego. Efekt był bardzo fajny :)
UsuńOj smaczniutko i jak barwnie, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo udany zestaw, a szparag ma własciwości, poza smakowymi dekoracyjne, więc wszystko razem pięknie cieszyło oko :)
Usuń