Niemal w każdym domu istnieje tajemna księga przepisów zbieranych latami, zawierająca receptury magiczne na najwspanialsze potrawy, przetwory, słodkości. Mimo, że z czasem przepisy zaczynają krążyć w naszych żyłach wartkim nurtem, to i tak kilka razy w roku otwieramy tę księgę, by przypadkiem podczas wcielania w życie dawnych zapisków nie pominąć jakiegoś ważnego szczegółu. Otwieranie tej księgi to rytuał, w dziwny sposób porządkujący nasze życie.. Przepis na ciasteczka cynamonowe znam doskonale, gdyż wykonałam je już pewnie z tysiąc razy, mimo to i tym razem zanim przystąpiłam do pracy, zdjęłam z półki książkę, w której starannie uwieczniona została receptura.
W tym roku moje ciasteczka nie zostały pokryte nędzną cytrynową polewą z torebki - którą nota bene wszyscy bardzo sobie ukochali, w ramach rewolucji postanowiłam zmierzyć się z tematem lemon curd. Ten specyfik o angielskiej proweniencji niezwykle jest malowniczy, a jego nazwy przetłumaczyć nijak nie umiem na polski - niech zatem pozostanie curd jako celna i jedyna adekwatna.
Efekty
tego pojedynku uwiecznione zostały tym razem nie tylko w tajemnej
księdze ale również na łamach bloga - to także bardzo miła forma utrwalania tego, co jest utrwalenia warte. Curd wygląda bajecznie, jest
intensywnie żółty, chociaż konsystencja mogłaby być, jak dla mnie nieco
bardziej spójna, jest w nim coś z budyniu. Jednym z nieodzownych
składników moich ciasteczek jest skórka otarta z cytryny, która
wprowadza dobrze wyczuwalną cytrusową nutę, dlatego zestawienie ich z
cytrynową polewą działa jak najbardziej na korzyść.
Poniższy przepis daje nam ciasteczka w liczbie mało satysfakcjonującej, co roku zwielokrotniałam proporcje, tym razem pomnożyłam wszystkie składniki razy cztery i jestem zadowolona z ilości - wygląda na to, że każdy będzie mógł się nimi objeść do nieprzytomności! Lemon curd wytrzymuje ponoć w lodówce dwa tygodnie ale jako, że z podanych składników wyszedł zaledwie jeden słoiczek, myślę, że zniknie znacznie szybciej niż ciasteczka.
składniki:
200 g mąki pszennej,
4 łyżki otrębów,
100 g masła,
100 g cukru,
cukier waniliowy,
płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
1 jajko,
1 łyżeczka cynamonu,
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny,
kilka łyżek kefiru,
+ tłuszcz do wysmarowania blachy
składniki na lemon curd:
75 g cukru,
1 jajko,
sok z cytryny,
skórka otarta z cytryny,
50 g masła
Jajko, cukier i cukier waniliowy ucieramy, następnie łączymy z resztą składników i ugniatamy ciasto. Gdy gotowe, dobrze jest je włożyć na około pół godziny do zamrażalnika, dopiero po tym czasie podzielić na części, rozwałkować i wykrawać ciasteczka. Pieczemy je w temperaturze 180 stopni do czasu aż ładnie zbrązowieją - tj. około 5 minut każdą partię.
Cytrynową masę do ciasteczek przygotowujemy ucierając składniki na parze. Miskę nakładamy na garnek z gotującą się wodą - przy czym dno miski nie powinno dotykać wody bezpośrednio. Wrzucamy wszystkie składniki, poza masłem, gdy się podgrzeją dodajemy masło, intensywnie mieszamy rózgą by nie utworzyły się grudki. Po blisko 5 minutach mamy gotowy curd, który możemy po wystudzeniu przechowywać w lodówce podobno do dwóch tygodni.
wspaniałe ciasteczka, a masa cytrynowa wygląda niesamowicie kusząco ...
OdpowiedzUsuńzapach cynamonu w domu tydzień przed świętami to jest to :)
Potwierdzam, teraz zapachy się będą tylko wzmagać i wzmagać, za kilka dni zapanuje nam kapucha i grzyby, potem barszcz i serniki..uwielbiam ten czas!
UsuńUwielbiam pierniki i lemon curd, ale nigdy nie wpadłam, aby zajadać je razem :) No nic, za niedługo będę piekła pierniczki i nie omieszkam przyrządzić im cytrynowego towarzysza ;)
OdpowiedzUsuńp.s. dla zagęszczenia konsystencji można dodać mąkę ziemniaczaną :)
Ściskam :)
Gęstość jest w porządku, martwi mnie natomiast fakt, że po wystudzeniu curd nie jest już taki spójny, jak wówczas gdy się go podgrzeje. Będę dumać nad udoskonaleniem konsystencji, myślę, że curd znakomicie zagrałby rolę piętra w jakimś fajnym przekładanym cieście. Powstałoby wówczas prawdziwe cukiernicze piano nobile!! Powyższe ciasteczka nie są piernikami, choć kształtem są z nimi identyntyczne, ale pierniczki też popełniłam - a jakże, wyglądają bardzo ładnie razem w brązowo-beżowej przeplatance :)
UsuńJak już udoskonalisz to daj znać :) Oj tak, lemon curd sprawdza się świetnie w ciastach, tych piętrowych również :) a ja i tak zrobię go do pierniczków :) Ciastka cynamonowe w grudniu jakoś podświadomie rejestruję jako pierniki ;)
UsuńMagda,
OdpowiedzUsuńja też przed świętami zdejmuję z półki pierwsze wydanie Kuchni Polskiej i rodzinne zeszyty.
Magiczna powtarzalność!
A Twoje ciasteczka dają taki cudownie ożywczy powiew wśród nieśmiertelnych pierników z lukrem.
Cytryna niesamowicie mi tu się podoba!
Pozdrawiam Cię z południowego bieguna miasta.
Te ciastka mają ogromne powodzenie, zamieściłam je tutaj także z tego powodu, że przed Świętami zewsząd słyszę prośby o przepis na nie. Wychodząc naprzeciw ich amatorom, których z roku na rok jest coraz więcej postanowiłam uwiecznić skrawek z mojej ukochanej powtarzalności tutaj. Całuję baaardzo! Agata ;)
UsuńLemon curd chodzi już za mną od dłuższego czasu, może wreszcie uda mi się go zrobić :) a ciasteczka wyglądają super ;) uwielbiam cynamon w ciachach więc zjadłabym je wszystkie ;)
OdpowiedzUsuńNie dałabyś rady ;) przypominam, że tym razem składniki pomnożyłam razy cztery, więc ilość wyszła niepoliczalnie duża!! A lemon curd to świetny wynalazek!! pozdrawiam.
UsuńBardzo apetyczne i ten cytrynowy curd. Cytrusy nieodłącznie kojarzą mi się ze świętami oraz zimą. Co zaś do ilości ciasteczek, to niestety (albo i stety) dobre rzeczy szybko znikają. Obawiam się, że jakbym coś upiekła dziś, to raczej nie dotrwałoby do Bożego Narodzenia, no chyba że zamknęłabym szafki na klucz...
OdpowiedzUsuńMnożenie razy cztery się sprawdza, póki co zdołaliśmy zjeść jedną z czterech części. Jest szansa, że coś się ostanie do Świąt ;)
UsuńWyglądają super apetycznie :)
OdpowiedzUsuńtakie też są, a z tym cytrynowym mazidłem to już totalna poezja, znikają w oczach!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA gdyby tak cynamon zamienić na kardamon? Jak by wyszło? Mam ostatnio lekką obsesję na jego punkcie :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak by to zagrało ale chyba warto spróbować.. podobnie jak cynamon kardamon jest słodki i bardzo aromatyczny, myślę, że mógłby fajnie się spisać. pozdrawiam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńO tak już czuję ten cytrynowy posmak - starta skórka to rewelacyjny ciasteczkowy patent! Curda, tudzież curdu jeszcze nie próbowałam ale "na oko" wygląda smacznie i intensywnie cytrynowo - witaminy C nigdy za mało, szczególnie w mroźne dni i szaleństwie z napojami wyskokowymi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No koniec świata!!! :) W końcu jesteś, jak dobrze!! Curd superaśny ale nie zastyga za bardzo więc trzeba go rozsmarowywać na ciasteczkach bezposrednio przed konsumpcją. Polecam jako wdzięczne okrycie wierzchnie lub wypełnienie wnętrza jakiegoś piętrowego ciacha. Całus na Święta!!!
UsuńAga, powaliłaś mnie tym połączeniem! Coś wspaniałego!;)
OdpowiedzUsuńJest rewelacyjne!!! Polecam Ci je szczególnie, wszak jesteś niekwestionowaną mistrzynią słodkich wypieków, wyjdą obłędnie z pewnością!! całus na Święta Droga Renulo;)
UsuńRobią wrażenie smakiem :)
OdpowiedzUsuń