Bakłażan - najpiękniejsze warzywo świata, zwane także oberżyną, zaklasyfikowane do rzędu psiankowatych, co każe je łączyć z popularnym ziemniakiem - chociaż w smaku i w wyglądzie bliskie mu nie jest wcale...
Pierwszy mój kontakt z bakłażanem miał miejsce w połowie lat 90tych, kiedy to w moim domu na dobre zapanował wegetarianizm i bakłażan stał się jak najbardziej pożądanym warzywem w miejsce dotychczas panującego kotleta.
Początkowo ulubioną potrawą domowników były smażone bakłażany do czasu aż dnia pewnego zdetronizowały je bakłażany pieczone z pomidorami. Przełom ten wydarzył się za sprawą mojej wizyty w przecudownej ursynowskiej knajpce Bzik Kulinarny. Kuchnia Bzika zawierała elementy kuchni Śródziemnomorza ale bazowała na smakach tradycyjnie polskich: można było tam zjeść obłędną rybę, nowoczesne - wówczas - naleśniki ze szpinakiem i fetą, aromatyczną pomidorówkę z domowymi kluseczkami i najpyszniejsze pieczone bakłażany z ziołami w kokilkach. Restauracyjka była cudowną alternatywą dla wszechobecnych pizzerii, bedących w owym czasie szczytem kulinarnego luksusu. Szybko Bzik stał się stałym celem pielgrzymek osiedlowego koleżeństwa. Chodząc, do znakomitej skądinąd pizzerii Vesuvio, czuliśmy się bardziej światowi, chodząc do Bzika czuliśmy się trochę jak w domu, było tam tak spokojnie, klimatycznie, pachnąco, dania były niedrogie z wyczuwalnym włoskim i francuskim akcentem. Gospodarze ciepli, uśmiechnięci, dyskretni.
Mieliśmy Bzika na wyciągnięcie ręki, dlatego warto było wyskoczyć na zupę, obłędną gorącą czekoladę w porze zimowej, na piwko albo w moim przypadku na pieczone bakłażany - zawsze!
Bzik nadal prosperuje i ilekroć zapuszczę się w rejony warszawskiego Ursynowa, nie mogę sobie odmówić w nim wizyty. Knajpka jest nieduża, przychodzą tu stali bywalcy, którzy dokładnie wiedzą po co przyszli, po południu miejsce wypełnia się po brzegi - można by odnieść wrażenie, że Polacy mają zwyczaj jadania obiadów w knajpach, jak Francuzi, czy Hiszpanie. Nie mamy takiego zwyczaju ale ci, którzy zaznali kuchni Bzika i mają do niego dostęp, tak planują sobie dzień, by w okolicach obiadu mimochodem wstąpić na jakiś tamtejszy specjał.
Bakłażany pieczone w Bziku Kulinarnym podawane były w małych, rudych kamionkowych kokilkach, ja przygotowuję je w dużej blaszce, czasami urozmaicam przekładańca dodając do niego oliwki lub czerwoną cebulę pokrojoną w piórka. Na przełomie sierpnia i września w sposób oczywisty potrawa ta smakuje najbardziej - ze względu na dostęp do najlepszych pomidorów, jednak można ją przgotowywać w zasadzie cały rok, przy użyciu pomidorów z puszki i odrobiny koncentratu.
Ostatnio będąc w Bziku zauważyłam, że pieczone bakłażany nie figurują już w karcie - niestety, jest za to cała seria pstrągów rozmaicie podanych, znakomite naleśniki, bezkonkurencyjna pomidorówka z domowymi kluseczkami i szpinak po katalońsku. Widzieliście być może rozbrajajacy film dla dzieci 'Ratatouille'? Jest tam taka scena gdy surowy krytyk kulinarny podjęty zostaje w knajpie daniem swojego dzieciństwa - tytułową ratatouille...wraz z pierwszym kęsem jego myśli i zmysły przenoszą się do maminego ogrodu, gdzie słyszalne jest nawoływanie na obiad. Prosty posiłek zamienia się w sentymentalną wyprawę. Ja przeżywam to za każdym razem w Bziku Kulinarnym, dlatego chcę tam wracać.
składniki:
3 bakłażany,
4 duże pomidory,
garść zileonych oliwek,
oliwa z oliwek,
oregano suszone,
sól,
ser żółty - u mnie Gouda po prostu
ewentualnie można opruszyć sezonowymi świeżymi ziołami, ja posypałam wczoraj drobną, dwukolorową bazylią
Bakłażany obieramy ze skórki. Pomidory parzymy i również ściągamy z nich skórkę. Kroimy warzywa w plasterki półcentymetrowej grubości. Układamy w prostokątnej formie na przemian bakłażany i pomidory, każdą warstwę bakłażana polewamy oliwą z oliwek, solimy i posypujemy oregano. Drugie piętro przekładańca można urozmaicić pokrojoną oliwką lub cebulą. Warstwą wieńczącą powinien być bakłażan. Formę przykrywamy folią aluminiową i pieczemy 40 minut w temperaturze 180 stopni, po tym czasie zdejmujemy folię, przykrywamy przekładaniec startym serem żółtym i nastawiamy grzałkę górną piekranika, by nam się ładnie całość zarumieniła. Po 15 minutach danie jest gotowe.
Bakłażanowy przekładaniec widniejący na zdjęciach powstał na okazję niedzielnej kolacji na tarasie. Smakował jak zwykle pierwszorzędnie i małym i dużym...
Zniewalająco wyglądają. Zrobiłam się taka głodna. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, bakłażany mają ogromną siłę oddziaływania na kulinarne zmysły, tak wiele można na ich bazie pyszności przygotować... Dziękuję za odwiedziny i przemiły komentarz!
Usuńtakie bakłazany to ja mogłabym jeść codziennie. fajne danie
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że przyszło mi żyć w czasach, w których oberżyna na dobre zawojowała naszą kuchnię, pomyśleć, że jeszcze trzydzieści lat temu nikt tu o niej nie słyszał! Życie jest piękne, co tu dużo mówić! :)))
OdpowiedzUsuńPyszne bakłażany!
OdpowiedzUsuńI masz rację,oberżyna jest piękna.
Najlepsze dla mnie jest to,że jest dostępna cały rok.
Pozdrowienia.
Ja bakłażanić najbardziej lubię jesienią ale powyższą potrawę przygotowuję także zimą, często polewam ją wówczas dla świeżości bazyliowym, świeżo utartym pesto. Pycha!
UsuńPiękne takie wspomnienia. nie tylko kulinarne:)
OdpowiedzUsuńTak, każdy ma niemało takich kulinarnych wspomnień, przy niemal każdym przepisie można by zamieścić odnośnik do konkretnej osoby, miejsca i czasu...bardzo lubię taki sentymentalizm kulinarny.
UsuńUwielbiam takie zapiekanki, a ta wygląda bardzo apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńJest pyszna, daję jej swój własny certyfikat jakości...o ile kogokolwiek on przekonuje...a mam taką nadzieję ;) dziękuję za odwiedziny
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje zdjęcia. Są takie... retro? To chyba dobre określenie. W każdym razie, zawsze budzą we mnie przyjemne uczucie. :)
OdpowiedzUsuńJak wspaniale Cię tu widzieć Whiness! Bardzo mi miło, że zdjęcia się podobają. Zabawa z fotkami to fajna sprawa chyba dla wszystkich blogerów kulinarnych. Retro lubię ogromnie,tym bardziej się cieszę, bardzo Ci dziękuję!
Usuńno zdjęcia przykuwają uwagę
OdpowiedzUsuńDziękuję Dusia! U Ciebie byłam już nieraz 'Incognito', tam też bardzo klimatycznie i apetycznie, poza tym rozbrajają mnie Twoje różowe rękawiczki, suuuper!
Usuńaz zglodnialam!
OdpowiedzUsuńpyszne danie! i piekne zdjecia!:)
Dziękuję Magda za miłe, pokrzepiające słowo! Bakłażan to mój sierpniowy i wrześniowy numer 1. Pewnie jeszcze nieraz zawita na łamach tego bloga w przedzimiu..;)
UsuńWygląda przesmacznie a fotki przecudne. Ale nasłodziłam ;)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję, miło mi słyszeć, że fotki się podobają. Słodycz zawsze wskazana. Ja też nieraz Ci posłodzę, byłam już u Ciebie i jest tam naprawdę bardzo miło i pięknie....:)
OdpowiedzUsuń